Radny Artur Gawroński (PiS) złożył do prokuratury w Częstochowie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez firmy, które zabrały sprzed posesji właścicieli domów jednorodzinnych kubły na śmieci. Zdaniem radnego doszło do działania na szkodę mieszkańców Częstochowy i miejskiej spółki CzPK.
– Ktoś musi mi zapłacić za worki, które kupiłem prywatnie i za wywóz śmieci. Mnie jest wszystko jedno, kto wyłoży pieniądze: miasto czy firma – mówi mieszkaniec Stradomia, któremu dwa dni temu firma Remondis zabrała sprzed domu kosze na śmieci. Marek Pilawka przyznaje, że nie jest ubogim człowiekiem, ale za nieudolność władz miasta płacił nie będzie. Mamy oto sytuację, w której mieszkańcy pozbawieni kubłów na odpady powinni je lub worki na śmieci zakupić sobie we własnym zakresie. Jeśli mają na terenie nieruchomości miejsce do składowania odpadów, winni poczekać aż w miesiącu lipcu przyjedzie firma, którą w przetargu wybrał magistrat. Problem w tym, że nie ma jeszcze określonych terminów, więc nie wiadomo, czy firma transportowa odbierająca śmieci po nowemu przyjedzie na początku miesiąca czy na końcu. Jeśli pojawi się w ostatnich dniach lipca to pan Pilawka i jemu podobni będą składować śmieci przy swoich posesjach przez prawie dwa miesiące, z czerwca i lipca. A tu rodzi się kolejne pytanie: kto zapłaci CzPK (wysypisko śmieci) – bo przecież to nie instytucja charytatywna – za składowanie podwójnej ilości śmieci, np. od pana Pilawki. Innym rozwiązaniem, z którego mogą skorzystać mieszkańcy, jest dostarczenie własnych odpadów bezpośrednio do CzPK w Sobuczynie, ale to też związane jest z kosztami, chociażby transportu. Należy mieć nadzieję, że nikt nie wpadnie na pomysł wywiezienia odpadów do lasu…
Na ogólny chaos “śmieciowy” radny Gawroński zareagował doniesieniem do prokuratury. W dokumencie czytamy: “Firmy, zabierając pojemniki na odpady, nie zrealizowały zapisów umowy, gdzie rozwiązanie następuje z ostatnim dniem miesiąca kalendarzowego. Obecny brak posiadania urządzeń przeznaczonych do gromadzenia odpadów (pojemniki na śmieci) jest niezgodne z ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, a także uchwałą Rady Miasta Częstochowy. (…) Postępowanie firm zabierających pojemniki przed terminem wygaśnięcia umowy wskazuje, że mogło dojść do świadomego działania naruszającego przepisy prawa. (…) Działania takie mogą też naruszać interes spółki miejskiej CzPK i może dotyczyć 20 tys. gospodarstw domowych i z tego tytułu CzPK może utracić kilkaset tysięcy złotych, ponosząc koszty odbioru i składowania odpadów nie odebranych w czerwcu”.
Prócz radnego Gawrońskiego, żaden przedstawiciel władzy wykonawczej (prezydent i jego urzędnicy) ani uchwałodawczej (radni) nie podjął namacalnych działań wskazania winnych i wyciągnięcia konsekwencji. Bo to, że służby miejskie doprowadziły do kompletnej dezorganizacji, nikt na szczęście nie waży się kwestionować. Magistrat próbuje łagodzić skutki, co i rusz wypuszcza uspokajające komunikaty. Wiceprezydent Soborak spisał nawet swoje stanowisko i podzielił się nim ze światem, o tym co myśli na temat firmy Remondis (miło nie było). Sugeruje w nim co prawda, że sprawa może trafić do sądu, ale mimo upływu kolejnych dni, magistrat pozostaje bierny. – Proszę nie wciskać mi ciemnoty, że Remondis zrobił taką akcję i nie skonsultował się ze swoimi prawnikami… Były po prostu złe uzgodnienia, a być może złe wypowiedzenia umów, ale to przecież urzędnicy Matyjaszczyka są za to odpowiedzialni – twierdzi Marek Pilawka.
Tak czy siak, ktoś za śmieci z miesiąca czerwca zapłacić będzie musiał, za ich przewiezienie i przekazanie “Sobuczynie”. Służby prezydenta na razie milczą, ale takiej góry śmieci pod dywan zamieść się nie da.