„Często przemieszczam się po dzielnicy Zawodzie, ponieważ w pobliżu pracuję. Za każdym razem jestem świadkiem scysji pomiędzy kierowcami, gdy tamtędy przejeżdżam.
Mam pytanie do redakcji 7 dni: gdy jadę prosto ulicą Ruckemanna od stadionu żużlowego w stronę rynku na Zawodziu, to na zwężeniu ulicy Faradaya, kto ma pierwszeństwo?
Czytelniczka”.
Rzeczywiście, częstochowscy drogowcy nie popisali się w tym miejscu. Jadąc od strony stadionu, nasza Czytelniczka przecina ulicę Legionów i wjeżdża w ulicę Faradaya. Przy Ruckemanna jest ustawiona sygnalizacja świetlna, a do jazdy na wprost wyznaczone są dwa pasy drogi. Po przejechaniu skrzyżowania z Legionów kierowcy wjeżdżają również w dwa pasy ulicy Faradaya. Po zaledwie 50 metrach droga jednak zwęża się, przy czym żaden z pasów nie zanika – po prostu przed zwężeniem jezdni kończy się przerywana linia rozdzielająca pasy. Jadący dotychczas obok siebie kierowcy muszą wykazać się daleko idącą kulturą osobistą, bo ktoś musi kogoś przepuścić. Nagłe zwężenie drogi nie jest w żaden sposób oznakowane, zwłaszcza że za kolejnych około 50 metrów na środku jedni ustawiona jest wysepka, rozdzielająca przejście dla pieszych.
Większość pytanych przez naszą redakcję kierowców uważa, że pierwszeństwo ma kierujący, który jest na „szybszym”, lewym pasie drogi – i są w błędzie.
Zapytaliśmy specjalistów z policji i magistratu:
„Sytuacja jest analogiczna do tej, gdzie są trzy pasy, które nagle zanikają i kierowcy dwóch skrajnych, prawego i lewego, chcą wjechać na środkowy, który zostaje. W prawie o ruchu drogowym jest to uregulowane. W takim przypadku pierwszeństwo ma pojazd znajdujący się na prawym pasie. Podobnie jest w sytuacji opisanej przez czytelniczkę, gdzie obowiązuje reguła prawej dłoni w ruchu drogowym.”
Nasi eksperci zgodnie uznali, że kierujący, który znajduje się na lewym pasie, dojeżdżając do zwężenia drogi powinien przepuścić pojazd jadący pasem prawym. A może w tym miejscu można jeździć na tak zwany suwak (zamek)?
„Podstawowym warunkiem – i to trzeba napisać drukowanymi literami – jazdy na suwak są tylko nadzwyczajne przypadki organizacji ruchu (np. roboty drogowe, wypadek itp.). Jazda na zamek musi wynikać z warunków ruchu, a nie z warunków oznakowania. W tym konkretnym przypadku jadący pasem prawym ma bezwzględne pierwszeństwo, a kierujący na pasie lewym chcący włączyć się, powinien czekać dotąd, dopóki nie będzie mógł się włączyć. Dla przykładu: jadąc al. Pokoju od ronda Reagana jest zwężenie do jednego pasa, przed wjazdem w Rakowską – to wynika z normalnych warunków. Ale jak dojedziemy pod Estakadę, gdzie są roboty, to tam są zwężenia wynikające z robót i wtedy jedziemy na suwak. I tu widać, że na tej samej drodze, zależnie od okoliczności, raz kogoś musimy wpuścić, a raz nie. Czyli na pasie włączenia nie mamy pierwszeństwa; na zanikającym pasie, który jest stały też nie mamy pierwszeństwa; na równorzędnych pasach jak przy ul. Faradaya też lewy pas nie ma pierwszeństwa, ale gdy będą roboty drogowe lub wypadek to wtedy ta zasada na suwak działa.”
Kontrowersyjna dla wielu kierowców sytuacji przy ulicy Faradaya aż prosi się o rozstrzygnięcie właściwym oznakowaniem.
„Leży już opracowany projekt zmiany organizacji, ze szczegółowym wymalowaniem pasów, jak to powinno tam wyglądać. Nie wdrażamy tych zmian w tej chwili, żeby nie mieszać ludziom w głowach, przed odbiorem wlotu na trasę od strony ul. Legionów. Poza tym obecnie pogoda nie sprzyja na robienie „malowanek” na jezdni.
Założenie w przyszłości jest takie, że głównym pasem, który będzie szedł ul. Faradaya w stronę rynku będzie pas lewy. Jadąc od ul. Ruckemanna lewy pas będzie główny na wprost i jednocześnie będzie lewoskrętem w ul. Legionów w kierunku trasy. Na wszystkie te zmiany trzeba jednak jeszcze trochę poczekać.”
Na szczęście, mimo ewidentnych wątpliwości kierowców, kto ma po wjeździe w Faradaya pierwszeństwo, nie dochodzi w tym miejscu do poważnych zdarzeń drogowych. Chociaż nie zawsze jest miło to ostatecznie wygrywają dobre nawyki i kultura za kierownicą.
Renata R. Kluczna