Znamy to z filmu: „kogo trzeba przelecieć, by dostać ciasteczka?” – pytał Hugh Grant, jako Premier Królestwa Brytyjskiego i tym sposobem inicjował romans z biurowym Kopciuszkiem. Dla nas istotniejszym byłoby zadanie takowego pytania, w kontekście szans na awans zawodowy.
Z plotek wiem, że szef strażackiej uczelni rozpoczynając rok szkolny, reklamował, że tu adepci poznają umiejętności i uroki defilowania na państwowych uroczystościach. Głupawemu, niedoszkolonemu, przyszłemu strażakowi mogło by się wydawać, że ważniejsze jest gaszenie pożarów lub wyciąganie rannych z rozbitych samochodów. Nic bardziej mylnego. Czy ktoś widział, by jakiś strażak stał się komendantem, bo komuś życie uratował? Sorry, to nie ta bajka. Ważniejsze jest, by być w odpowiednim miejscu, w odpowiednim towarzystwie, na odpowiednim święcie państwowym (lub religijnym) i odpowiednio, w odpowiednim czasie, defilować.
Nie każdy jednak służy w „mundurówce”, tym samym trudno się wszystkim, ambitnym posłużyć metodą defilowania po awans. Niezauważalna, z braku mundurów, jest frustracja nauczycieli. Mają o sobie dobrą opinię, wychowankowie i ich rodzice o nich jeszcze lepszą, kłębią im się w głowach świetne pomysły, przelewają je na „papier” w formie koncepcji. Aż w końcu ambicja przymusza ich do startu w konkursie na dyrektora szkoły. Koncepcji komisja konkursowa nie czyta, przemyśleń nie słucha, opinia uczniów się nie liczy, ambitny nauczyciel czuje się na konkursie, jak emerytowany, chory petent, w kolejce do lekarskiego gabinetu. Może ich po cichu poinformuje sekretarka: wiecie, rozumiecie, się dogadano, ZNP obsadza dyrektorów w szkołach o parzystym numerze, a „Solidarność” w nieparzystych… Jasne, proste, oczywiste. Pozostaje iść do związków i dowiedzieć się: kogo trzeba przelecieć…
W prywatnym biznesie niby jest łatwiej, bo żądza zysku właścicieli preferuje awans, tych którzy na ten zysk zapracują. Ale taki mechanizm jest wredny i kapitalistyczny. Na państwowym kierować się muszą innymi wartościami. OK, ale jakimi…? Nie żebym się specjalnie pchał, ale mam prawie takie same kompetencje jak mój eks-kolega Artur W., też potrzebuję trochę zarobić i odłożyć przed emeryturą, więc proszę o podpowiedź: kogo trzeba przelecieć, by zostać prezesem Taurona? Wiele razy wykazywałem się umiejętnością gaszenia lampki, więc w energetyce mógłbym się sprawdzić.
Pal jednak licho prywatę i moje osobiste potrzeby. Obowiązuje zasada równych szans, więc niech będą równe dla wszystkich. Komendant szkoły strażackiej uczciwie przedstawił ścieżki awansu: jak będziesz umiał defilować i wiedział przed kim, to cię, dziecię, przyszłość czeka. Za galowym mundurem panny i politycy murem, ta komendancka rada się sprawdzi pod każdym Prezesem.
A szaraczki niemundurowe, które szczęścia szukają na państwowym wikcie…
Pan Premier powinien co roku publikować aktualny wykaz punktowanych osób, które trzeba przelecieć w drodze do kariery. Wtedy byłoby łatwiej, jak w przyzwoitej grze komputerowej. Zaliczyłeś poziom 1. – jesteś kierownikiem kadr w Pafawagu, na poziomie 2. – marketingowcem w kopalni „Halemba”… i tak dalej, do Prezesa Orlenu czy Tauronu. Nawet nieuczciwe rzeczy lepiej robić uczciwie, a nieprzyzwoite przyzwoicie. Bo inaczej rząd się zmieni i pozostanie niepewność pytania: kogo trzeba ten tego, by to a to…