Najgorętsza od dawna sesja Rady powiatu kłobuckiego przyniosła zmianę na stanowisku przewodniczącego Rady oraz przyjęcie rezygnacji starosty Stanisława Garncarka. Do dymisji podał się też Zarząd Powiatu.
W czasie deszczu dzieci się nudzą – lecz nie radni. W pierwszym akcie przewodniczący Rady Władysław Serafin podtrzymał swoją zapowiedź złożenia rezygnacji z pełnionej funkcji. Postanowił również złożyć mandat radnego. Następnie posypały się wnioski zgłaszane przez radnych Derejczyka, Sadek i Kiepury wprowadzające zamieszanie w proponowanym porządku obrad. Zaistniała wątpliwość, czy najpierw poddać pod głosowanie rezygnację starosty, czy przewodniczącego. W razie nieuzgodnienia harmonogramu sesji możliwe było nawet jej zakończenie. Ostre słowa Serafina i jego wprost formułowane zarzuty o działania przestępcze wobec członka Zarządu powiatu i prezesa lokalnych struktur PSL Henryka Kiepury dodatkowo pogrzały atmosferę. – Odchodzę z funkcji ponieważ z osobami podejrzanymi o fałszerstwo nie będę współpracował. – oświadczył Serafin. Radni opozycji wyraźnie grali na czas, wnosząc o godzinną przerwę na konsultacje. Po wznowieniu radny Cebula z koalicyjnego klubu Samoobrony ponownie zgłosił wniosek o przerwę, tym razem blisko dwugodzinną. Przystał na to ochoczo Serafin. Mimo formalnej przerwy w obradach, podczas której niektórzy radni opuścili salę sesyjną, większość, łącznie z przewodniczącym toczyła dalej debatę, z której wyłaniał się kompletny chaos. Po drugim antrakcie koalicja parła do jak najszybszego odwołania Serafina. Przyjęto w końcu porządek obrad. Stanęło na tym, że przyjęto w głosowaniu tajnym odwołanie Serafina. (14 za, 3 przeciw, 3 wstrzymujące). Zaraz po tym do wyborów nowego przewodniczącego zgłoszono Iwonę Sadek, radną opozycyjnej PO. Jedyna kandydatka na to stanowisko została wybrana 13 głosami (2 przeciw 2 wstrzymujące). Przyjęto rezygnację starosty Garncarka i Zarządu, lecz nowy skład osobowy rządzących zostanie wyłoniony dopiero na kolejnej sesji.
Od autora:
Walka i publiczne pranie brudów u ludowców, ma kilka przyczyn. Po pierwsze pośpiech w odwoływaniu Garncarka mógł wynikać z faktu, że już parę dni później (15 września) Sąd Okręgowy w Gliwicach miał wydać wyrok w sprawie kłamstwa lustracyjnego starosty. Ponieważ Garncarek nie jest już formalnie osobą pełniącą funkcje publiczne, być może liczył na automatyczne umorzenie sprawy.
Jak udało nam się ustalić, rozprawa w dniu 15 września nie zakończyła się wyrokiem umarzającym postępowanie lustracyjne. Zdaniem rzecznik prasowej katowickiego oddziału IPN, starosta musi się przygotować na długotrwały proces i nie ma mowy o tym, by jego odejście na emeryturę definitywnie kończyło wyjaśnianie prawdziwości jego oświadczenia o niewspółpracowaniu ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. Następna rozprawa wyznaczona została na dzień 21 października.
Pojawiła się też sprawa odpraw dla starosty i zarządu. Według statutu samorządowego, w przypadku rezygnacji nie przysługuje jednak odprawa w wysokości trzech kolejnych diet radnego. Z drugiej strony jest wielce prawdopodobne, że podczas wyborów nowych władz powiatu nie zajdą większe zmiany personalne (oprócz fotela starosty). Do końca obecnej kadencji samorządowców pozostało raptem 2 miesiące. Z chwilą wygaśnięcia mandatu i tak przysługują radnym odprawy. A kampanię wyborczą właśnie w ten sposób czas było zacząć.
Kłobucka farsa wkrótce znów zostanie wystawiona na scenie. Chyba, że aktorów – głównych i tych drugoplanowych tym razem nie obsadzą ponownie wyborcy.