Zmiana liczby ludności w Częstochowie – potwierdzona
I stało się. 10 listopada – za sprawą obwieszczenia o liczbie radnych – wojewoda śląski potwierdził, że Częstochowa ma mniej niż 200 tysięcy mieszkańców. W najbliższych wyborach samorządowych (w połowie kwietnia 2024 roku) nie będziemy już wybierać 28 radnych, a tylko 25. Będziemy mieć też mniej wiceprezydentów – nie 4, a 3. Konsekwencje spadku ludności są jednak znacznie poważniejsze, i to nie tylko dla władz miasta czy radnych, ale przede wszystkim dla mieszkańców Częstochowy.
Prezydent Krzysztof Matyjaszczyk (SLD) od 13 lat udaje, że problem ubywającej z Częstochowy ludności jego nie dotyczy. A przecież, nie kto inny jak Matyjaszczyk w 2010 roku obiecywał obudzić energię Częstochowy i „deklarował – klnąc się na swoich przodków – że gospodarka Częstochowy i praca nad pomyślnością dla jej mieszkańców, to będzie główny priorytet jego prezydentury.” Matyjaszczyk poniósł sromotną klęskę, bo nie tylko nie obudził energii, ale wręcz ją zgasił. W ciągu zaledwie dwóch dekad miasto gwałtownie się wyludniło, z 260 tysięcy, do poziomu około 190 tysięcy mieszkańców – obecnie.
Nawet Główny Urząd Statystyczny nie przewidział tak raptownego spadku, bo jeszcze w 2014 roku sugerował, że 170-180 tysięcy mieszkańców będzie miała Częstochowa po 2030 roku. Nastąpi to znacznie wcześniej. Oczywiście teraz posypią się gromy, że przecież depopulacja występuje w całej Polsce. To prawda, ale są miasta i gminy, które od lat notują wzrost liczby mieszkańców, jak chociażby Kraków, Rzeszów, Gdańsk, Olsztyn, Wrocław, Poznań, Białystok i rzecz jasna Warszawa. Nawet nasz jurajski Olsztyn odnotowuje wzrost liczby mieszkańców. I jeszcze słowo do cyników: podobnie jak własnym dzieciom zalecamy równać w szkole do najlepszych, tak i w przypadku własnego miasta nietrafionym jest argument o trendzie krajowym.
Miasto dla… nikogo?
Częstochowa od lat nie jest miastem atrakcyjnym, ani dla młodych, ani dla chorych i niepełnosprawnych, ani dla przedsiębiorców, ani dla szukających pracy – w zasadzie dla nikogo, prócz samej władzy. Największe inwestycje w mieście dotyczą kolejnych marketów i galerii, sporadycznie swoje centrum biznesowe w Częstochowie lokują firmy branży logistycznej, a jeszcze mniej giganci części motoryzacyjnych czy nowych technologii. Teoretycznie bezrobocia nie ma, ale nie ma też pracy dla wysoko wykwalifikowanej kadry. Informatyk z wiedzą i doświadczeniem nie zarobi w Częstochowie kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie, bo nie ma u kogo, a w Katowicach, Wrocławiu czy Warszawie – bez problemu. Przedsiębiorca nie będzie szarpać się miesiącami o działkę w Strefie Ekonomicznej pod budowę fabryki, gdy w Radomskiej Strefie czeka na niego „czerwony dywan” i natychmiastowa decyzyjność, nie mówiąc o niższych podatkach. Zresztą jednym z przykładów jest gigant w produkcji szyb, firma Press Glass.
Łatwość życia osób niepełnosprawnych w Częstochowie można by porównać do drogi przez mękę. Brak miejsc parkingowych, podjazdów przy chodnikach i wiele innych barier architektonicznych dyskwalifikują Częstochowę z grona miast przyjaznych niepełnosprawnym. Nawet zwykły zabieg na gardło czy ucho wiąże się z wycieczką na Śląsk lub do… Radomska, bo żaden szpital w Częstochowie nie ma oddziału laryngologii. Pacjenci godzinami siedzą na korytarzach SOR-u zespolonego szpitala miejskiego, nawet z podłączoną kroplówką.
Także ci, którym dobrze się wiedzie nie chcą w Częstochowie mieszkać. Kupują piękne działki w gminach ościennych, stawiają jeszcze piękniejsze domy, by na „większe” zakupy jeździć do Warszawy, a po samochody do Katowic – omijając szerokim łukiem Częstochowę, brudną i zakorkowaną.
Wartość traci miasto i wszystko w nim
Na wiele gmin w Polsce, które odnotowały zbliżony do Częstochowy spadek liczby mieszkańców – padł blady strach, ale nie u nas. Jednak brak mieszkańców to brak podatników. O dochodach gminy decydują podatki od nieruchomości, od środków transportowych, od spadków-darowizn i czynności cywilnoprawnych oraz z udziałów w PIT i CIT, a także podatek dochodowy od osób fizycznych opłacany w formie karty podatkowej. Stąd walka samorządów o mieszkańców, z których podatków miasta i gminy się utrzymują. Z kolei posiadanie stabilnych źródeł dochodów ma kluczowe znaczenie dla rozwoju danego terenu. Brak dochodów budżetowych to problemy z utrzymaniem istniejącej infrastruktury, konieczność rezygnacji z inwestycji i w rezultacie zubożenie miasta bądź gminy.
Spadek liczby mieszkańców to poważna strata, w tym finansowa dla samorządu, ale nie tylko.
Wymiernie tracą mieszkańcy. Właściciele nieruchomości w mało atrakcyjnej gminie, np. mieszkań, muszą liczyć się ze spadkiem wartości swoich majątków, z uwagi na osłabienie zainteresowania inwestorów / nabywców. To cały szereg ograniczeń: mniej żłobków i uczelni, przychodni i szpitali, mniej instytucji publicznych i wszelkich usług, które oferują. Słusznym więc wydaje się, że młodzi opuszczają Częstochowę, skoro myślą o rozwoju swoich dzieci i łatwości dostępu do dóbr cywilizacyjnych, które w innych miastach są na wyciągnięcie ręki.
Według danych GUS-u z 2014 roku za około 70 lat w Częstochowie nie będzie mieszkał nikt.
Renata R. Kluczna
10 komentarzy
a ile potrzeba mieszkańców żeby nie było ani jednego radnego i ani jednego wiceprezydenta?…
Problem tkwi w Urzędzie Miasta, którego przedstawiciele głosują przeciwko interesom wspólnoty mieszkaniowej – gdzie mają swój udział – a, uchwała jest pochodną decyzji Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego – mającej na celu zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańców jednej z kamienic w centrum naszego miasta …
Smutne to wszystko. Zwłaszcza ostatnie zdanie o zniknięciu Czestochowy za 70 lat. Oby się nie sprawdziło.
JEŻELI HOL W HOTELU MERCURY JEST ZABYTKIEM , A DOM KSIECIA NIE TO KIM JEST KONSERWATOR ZABYTKÓW W CZESTOCHOWIE .I NA CZYJE POLECENIE DZIAŁA, I ZA JAKIE SREBRNIKI, OKRADA MIASTO Z ZABYTKÓW
są tam gdzie nie ma SLD
Mało ciekawe perspektywy dla Czestochowy.Smutne i trudne
W obrębie Śląskiego, znacza część osób wyprowadziła się na Podbeskidzie, wspaniałe widoki, lepiej rozbudowana infrastruktura, mniej zaściankowośc, gminy przyjazne, mniejsza presji i stresu , pozdrawiam ze Skrzycznego
Jak wymrą dinozaury……jest szansa na nową epokę. Nowe społeczeństwo ukr-pol wybierze managera zamiast zbędnego grona duszącego dawne miasto. Uproszczą wszystko. Sprowadza kapitał. Miasto odżyje. Dolejemy zieleni do betonu miasta i otworzymy niebo. Jeszcze będzie pieknie.
Za dużo żądzących jak ich ubędzie to też ulga i miasto pod pewnym względem odżyje.
Wszystko niszczy polityka. nieprzyjazne zwykłym ludziom