Któż by nie chciał być pięknym, młodym i nade wszystko obrzydliwie bogatym…? Zapewne każdy, chociaż są też tacy, co marzą o ponad przeciętnej elokwencji najlepiej w nadmiarze, która doprowadzi ich do tego ostatniego, czyli do władzy i wielkich pieniędzy. Tym bardziej hipnotyzowanie słowem budzi zawiść i zazdrość. Jeden z naszych Czytelników przesłał nam próbki talentu oratorskiego posła ziemi częstochowskiej Szymona Giżyńskiego (PiS). Czy umiejętności krasomówcze posła ustępują słynnym mówcom, jak: Abraham Lincoln, Winston Churchill, Martin Luther King, a wśród Polaków Jan Zamoyski? – pozostawiamy pod ocenę Czytelników (nas oczarowały).
Częstochowski poseł Szymon Giżyński z PiS, zresztą zawodowy (w corocznym oświadczeniu majątkowym w rubryce zawód, wpisuje: „poseł”), słusznie został okrzyknięty tej jesieni mistrzem słowa. A wszystko za przyczyną kwiecistego języka, pełnego ozdobnych środków stylistycznych, wyszukanych metafor, cytatów zaczerpniętych z poezji, etc. Giżyński, jak przystało na Wielkiego Męża Stanu (zdaniem kolegi) i wybitnego krasomówcy stroni od prostego, dosłownego przekazu. Zna na pamięć zawartość wszystkich słowników: języka polskiego, synonimów, a zwłaszcza wyrazów obcych, co ułatwia mu brylowanie elokwencją w wystąpieniach publicznych. Czytelnik w korespondencji do redakcji „7 dni” zwrócił wprawdzie uwagę, iż nie idzie to w parze z aktywnością posła w Sejmie (przez ostatni rok złożył zaledwie 1 interpelację), ale po cóż ta małostkowość, zwłaszcza że chętnie Giżyńskiego cytują media krajowe.
Oto próbka ciekawszych wypowiedzi sejmowych nadesłanych do „7 dni” przez Czytelnika:
„Skoro rzeczone insynuacje posła Brejzy rączo się wpisują w wypowiadany przezeń repertuar głupstw i bredni, wypada nam, zapożyczając się u wieszcza i sięgając po oręż obrzędowych
inkantacji, rzec: niech spłynie czar na tę izdebkę, wprawimy Brejzie piątą klepkę.”
„Wczorajsze wtargnięcie pań posłanek z Nowoczesnej na spotkanie w Sejmie z Komisją Wenecką przypomina sytuację puszkowych sardynek przekraczających przypisane im gatunkowe gabaryty.”
„KOD kuka. Polityka polska w latach 2007-2015 przypominała mechanizm zegarowy made in Russia and Germany, w którym kukułka, wykorzystując efekt nomen omen podrzucanych jajek, po każdych wyborach notorycznie kukała: PO-PSL, PO-PSL, PO-PSL.”
„…Wystarczy tylko u tzw. normalnej myszy wyciszyć gen miostatyny i pojawia się potężna mysz (Mighty Mouse), posiadaczka nienaturalnie dużych mięśni. Inna mysz, pozbawiona laboratoryjnie stosownego genu, staje się Fearless Mouse, myszą nieustraszoną, która rzuca się na koty (nie na KOD-y, bo te lubi). … antropomorfizacji myszy w polskim życiu politycznym, wydaje się zatem równocenna, zarówno jako studium przypadku, jak i w zastosowaniu do badań genealogicznych, gdzie figury różnych postaci myszy mogą posłużyć jako konstytutywny czynnik dla całej formacji politycznej, w jej ciągłości i rozwoju: od ROAD-u i Unii Demokratycznej, przez Unię Wolności i Platformę Obywatelską, aż po Ruch Palikota, Nowoczesną i KOD. Dziękuję uprzejmie.”
„Zużyty mechanizm został wymieniony na produkt krajowy po zegarmistrzowskich naprawach 24 maja i 25 października 2015 r. Rynek importerów zegarków zareagował jednak bardzo ostro i natychmiast zainstalował w Polsce, za pomocą obcego kapitału, nową hurtownię, ale z doświadczoną i wypróbowaną załogą specjalizującą się w dystrybucji stoperów, budzików i zegarków z alarmem, a także innych mechanizmów zegarowych, np. tych z opóźnionym zapłonem, na co wskazuje dowodnie sama marka tej zagranicznej firmy: Komitet Obrony Demokracji.”
„Przywołując zapiski z notesu Juliana Tuwima, można powiedzieć, iż w polskiej polityce Ryszard Petru to przypadek niemożliwy i piękny jak szklana lokomotywa.”
„Atrybucje i przewagi Ryszarda Petru jako lidera Nowoczesnej można śmiało zestawić z pewnością siebie, a nawet z emploi tresera makreli w oceanarium w Pucku.”
Czy teza to zbyt śmiała, by talent oratorski stawiać na równi z wielką sztuką – malarstwem, literaturą, muzyką, architekturą? Ależ skąd… Trzeba jednak znacznie więcej niż proste rozumienie świata, czego najwyraźniej brakuje większości parlamentarzystów. Elokwentne monologi posła Giżyńskiego mylą z wystąpieniami ku uciesze gawiedzi, bo kwitują je salwami śmiechu i niewybrednymi komentarzami.
2 komentarzy
Gadulski, który wiele mówi, ale zwykle bez sensu. Prostactwo i ignorancja nieudolnie przykrywane jakimiś popłuczynami językowego, jałowego bełkotu wyuczonego na kursach częstochowskiego uniwersytetu. Gdy się patrzy na tego gostka to żal szlachetną doopę obserwatora ściska. Ot, wioskowy podrzędny kancelista w sejmie.
Parafrazując Boya – już stąd widzę, jak jakiś młody uczony zostanie docentem polonistyki AJD za obszerną rozprawę, w której wykaże metodą naukową, że „Giżu” to był np. gatunek wódki specjalnie ulubiony w kołach okołosejmowych. Strach pomyśleć, co za fantazje będą czytały z pietyzmem nasze prawnuki na temat tego lub owego szczegółu z życia sejmowych wijów i innych glizd.
Gadulski, który wiele mówi, ale zwykle bez sensu. Prostactwo i ignorancja nieudolnie przykrywane jakimiś popłuczynami językowego, jałowego bełkotu wyuczonego na kursach częstochowskiego uniwersytetu. Gdy się patrzy na tego gostka to żal szlachetną doopę obserwatora ściska. Ot, wioskowy podrzędny kancelista w sejmie.
Parafrazując Boya – już stąd widzę, jak jakiś młody uczony zostanie docentem polonistyki AJD za obszerną rozprawę, w której wykaże metodą naukową, że „Giżu” to był np. gatunek wódki specjalnie ulubiony w kołach okołosejmowych. Strach pomyśleć, co za fantazje będą czytały z pietyzmem nasze prawnuki na temat tego lub owego szczegółu z życia sejmowych wijów i innych glizd.
Kto w ogóle glosuje na tego człowieka? Co on robi w Sejmie? Co on robi dla Czestochowy, poza wygłaszaniem oświadczeń?
Kto w ogóle glosuje na tego człowieka? Co on robi w Sejmie? Co on robi dla Czestochowy, poza wygłaszaniem oświadczeń?