Przychodzi facet do lekarza, z czerwonym nosem i trzęsącymi się rękami. – Czy ma pan problem z alkoholem? – dopytuje się lekarz. A pytany odpowiada: – Problem ? Nie, nie mam problemu, wszędzie go mogę kupić. Identycznie zabrzmieć może odpowiedź na pytanie o problem z antysemityzmem. – Problem? Nie mam problemu, wszędzie ich widzę…
Co się dzieje, gdy jedna pani drugą panią nazwie krową? Jest to niewątpliwie brzydkie i bolesne dla nazwanej. Nikt nie lubi być porównywany z krową, nawet jeżeli lubi mleko. Znieważona pani ma prawo wystąpić do sądu z powództwem, chroniąc w ten sposób swoje dobra (a takim dobrem jest dobre imię). Może także skorzystać z kodeksu karnego, gdzie przewiduje się kary dla znieważających. Osobiście doradzam to pierwsze; wysokie odszkodowanie, jakie wypłacić nam może oszczerca, nie tylko łagodzi poczucie naszej krzywdy, ale realnie uczy go powściągliwości językowej.
Gdyby więc w naszym kraju działały sądy i inne instytucje wymiaru sprawiedliwości, siłą przymusu prawnego wprowadzona by została pewna kultura we wzajemnym komunikowaniu się. Ale tak dobrze nie ma…
Co jednak się dzieje, gdy jedna pani drugą panią nazwie „francuską (katolicką lub ateistyczną; albo czarną lub żółtą) krową”. Z dodawaniem przymiotników trzeba uważać, bo obrońcy tolerancji mogą wówczas uruchomić prokuratora, zarzucając naruszenie art 257 kk (zniewaga z pobudek etnicznych, rasowych lub wyznaniowych); a wtedy oszczercy w miejsce grzywny grozi 3 lata odsiadki.
Ten artykuł jest ponoć formą profilaktyki antyfaszystowskiej. Z tego względu, sięgając po antyfaszystowski argument, siepacze z Ruchu Palikota chcą skazać na tiurmę posłankę z gangu Kaczyńskiego. Muszą jeszcze tylko uzasadnić, że nazwanie pewnej pani „osobą z twarzą boksera” jest zniewagą z pobudek rasowych. Trudne to jest, bo zwykle sądy odganiają się od pyskówek; w normalnym trybie nie ma szans na uzyskanie zadośćuczynienia, gdy ktoś publicznie wytknie nam krzywe nogi czy bokserską szczękę. Trudne, aczkolwiek nie niemożliwe, bo prawnicy w sądzie mogą prawie wszystko.
Jest w tym jednak problem poważniejszy. Czy takie rozróżnienie rodzaju zniewag nie narusza konstytucyjnej zasady równości praw? Dlaczego w naszym kraju moralnie podeptana na portalu „wiocha” dziewczyna nie ma żadnych praw do obrony? Bo prokurator uzna, że nie doszło tam do przestępstwa faszystowskiego (została nazwana zwykłą dziwką, a nie np. czarną dziwką), więc nie może uruchomić aparatu ścigania dla identyfikacji danych „anonimowego” internetowego łobuza. Sama poszkodowana nie może legalnie namierzyć sprawcy, bo tego łajdaka broni ochrona danych osobowych. Na tle tej bezsilności prawnej wobec zwykłych, lecz równie bolesnych zniewag trudno nie dostrzec naruszenia zasady równości przepisem art 257 kk. Więcej: na tym tle nadzwyczajne emocjonowanie się i wymyślanie nadzwyczajnych środków, by chronić godność polityków przed mową nienawiści, jest podłe, głupie, egoistyczne, a więc niemoralne.
Jest to też dowód na upowszechnienie się postaw faszystowskich: po prostu politycy uznają siebie za rasę panów, która musi korzystać z innych, „wyższych” praw niż ogół ludowego plejzuństwa.
1 Komentarz
что это такое „plejzuństwo” ?
Czy chodzi o biedołachy, a może czerepachy?
play zone
– aparat ścigania dla identyfikacji danych „anonimowego” internetowego łobuza
что это такое „plejzuństwo” ?
Czy chodzi o biedołachy, a może czerepachy?
play zone
– aparat ścigania dla identyfikacji danych „anonimowego” internetowego łobuza