7dni„Krew upomina się o pamięć” – więc lipiec poświęcony był politycznemu sporowi, jak upamiętnić zbrodnie na Wołyniu popełnioną przed 70 laty. W polityce krew i pamięć ma swoje miejsce w szeregu. Za pomocą „krwi i pamięci” wyznacza się miejsce w podziale „my – oni”.
Skoro PO to „partia zdrady narodowej”, to tylko PiS godnie uczci pamięć pomordowanych. Skoro PiS to „partia awanturników” tylko PO zadba o podtrzymanie, mimo traumy historycznej, dobrych stosunków z Ukrainą. Jak ktoś w Polsce powtarza słowa z amerykańskiej Konstytucji „ My, Naród…”, to myśli o „My…”
Gwoli ścisłości politycznej, spór o obchody nie wiąże się z odkrywaniem nowych „białych plam” w historii. Przeciwnie, oprócz zbrodni hitlerowskich, to zbrodnie ukraińskie były dokumentowane i uwypuklane przez komunistyczne władze PRL. Nie wiem czy ksiądz Isakiewicz- Zalewski dobrze się z tym czuje, ale powiela drogę współtwórcy narodowo-socjalistycznego stowarzyszenia „Grunwald” Edwarda Prusa. Był on w PRL jednym z tych „twardogłowych” sługusów ZSRR, którzy kolaboracje uzasadniali „interesem narodowym”. I teraz zarówno ksiądz na Jasnej Górze jak i posłowie w Sejmie RP obficie wspierają się argumentami PRL-owskiego narodowego socjalisty, by pokazać swoją dbałość o pamięć i krew.
O tragediach wojny trzeba pamiętać. Ale może na Jasnej Górze warto zadać pytanie bliższe teologii niż historii. Ta zbrodnia nie była wyjątkowa w XX w. Polaków mordowali ludzie zdemoralizowani wcześniejszym udziałem w ludobójstwie Żydów. Część żołnierzy UPA należała wcześniej (w latach 1941-42) do policji pomocniczej wykonującej na rozkaz Niemców akcje eksterminacyjne w gettach miast ukraińskich i polskich. Dla nich życie ludzkie przestało mieć znaczenie świętości.
Dlaczego jednak pod wpływem ideologii lub zewnętrznego przyzwolenia człowiek zdolny staje się do najgorszych zbrodni? Czy ta zdolność ma charakter uniwersalny, czy przypisana jest charakterowi narodowemu? Czy tylko Ukraińcy, Serbowie lub plemię Hutu mają genetycznie zakodowana umiejętność mordowania kobiet i dzieci? Takie twierdzenie ociera się o rasizm lub o bluźnierstwo.
Historia pokazuje, że nie ma narodów aniołów i diabłów. Każdy człowiek, a więc i każdy naród zdolny jest do rzeczy najgorszych. Jeśli ktoś jest chrześcijaninem, za podstawę swojej wiary przyjmuje Biblię, ten może na podstawie doświadczeń historycznych poznać obecność diabła. Tak kiedyś w sposób najprostszy tłumaczono niewytłumaczalne zło. Mówiono, że mordercę opętał diabeł. Dokładnie to widać było na Wołyniu w 1943, w getcie warszawskim w 1942, w latach rewolucji i wielkiej czystki w ZSRR, w Ruandzie w 1994… Morderców opętał diabeł, w żaden inny logiczny czy ideologiczny sposób nie da się wytłumaczyć takiej erupcji zła.
Opętanie nie usprawiedliwia. Diabeł korzysta z wolnej woli człowieka. Każdy winny ponosi odpowiedzialność, że uległ szatańskim podszeptom.
Ale jeśli mamy świadomość, że diabeł może opętać każdego, także i nas, to pełniej dostrzeżemy sens modlitwy: „i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy”. Pogaństwem i bałwochwalstwem jest uważanie siebie za zawsze niewinnych, przy skrupulatnym rachowaniu win cudzych. To , że takie pogaństwo szerzy się w Kościele… cóż każda instytucja stworzona przez człowieka nie jest doskonała…