Przerwane wały na Warcie, zalane cztery dzielnice, dziesiątki domów pod wodą, ewakuacja setek osób – tak w 2010 roku wyglądała Częstochowa w czasie powodzi. Co zrobić, by ta sytuacja się nie powtórzyła? Odpowiedź jest prosta – trzeba wzmocnić wały przeciwpowodziowe, ale… nie ma na to pieniędzy. O tym jak je zdobyć debatowali w czwartek 18 czerwca parlamentarzyści ziemi częstochowskiej.
Efektem spotkania, które zainicjowała radna miejska Krystyna Stefańska, jest list, który nasi posłowie zamierzają złożyć na ręce premier Ewy Kopacz. List ma zobrazować rządowi trudną sytuację w naszym mieście i wnioskować o zapewnienie finansowania rozbudowy wałów przeciwpowodziowych.
Takie wsparcie zakładał wieloletni rządowy przeciwpowodziowy Program Odra-2006, ale… z dniem 1 stycznia tego roku decyzją koalicji PO-PSL został on uchylony. Śląski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych znalazł się w kropce, bo nie ma pieniędzy nawet na projekty, a co dopiero na ich realizację – Przygotowujemy cztery projekty, które mają zabezpieczyć Częstochowę przed powodzią. Jesteśmy na etapie uzyskiwania pozwoleń przez projektantów. Nie mamy zapewnionych pieniędzy, a na już potrzebujemy ponad milion złotych. Trzeba będzie aneksować umowy, o ile wykonawcy zgodzą się na przesunięcie terminów. Nie wiemy też czy dostaniemy środki na przyszły rok – wyliczali na czwartkowym spotkaniu przedstawiciele ŚlZMiUW.
– Musimy te pieniądze „wyrwać” od rządu. Działamy dla dobra Częstochowy i wierzę, że wszyscy posłowie i senatorowie z naszego okręgu, niezależnie od przynależności partyjnej, podpiszą się pod listem. Wówczas to będzie potężna broń i poważny argument w rozmowach z rządem. Sytuacja jest poważna i liczy się każdy tydzień, bo później znowu okaże się, że powódź nas zaskoczy – przekonywał podczas debaty poseł Prawa i Sprawiedliwości, Szymon Giżyński.
– Na własnej skórze odczułem powódź w 2010 roku na Zawodziu, więc wiem co to znaczy. Nie wiem skąd rząd weźmie te pieniądze, ale sprawę trzeba możliwie szybko rozwiązać, bo tutaj chodzi przecież o bezpieczeństwo obywateli – dodawał Artur Bramora z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Rodzi się pytanie, czy władze miasta mogą jakoś pomóc? – My na terenie Częstochowy robimy, co możemy. Problemem jest finansowanie, a to kwestia budżetu państwa – ucinał spekulacje Naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska, Andrzej Szczerba. Na debacie, która odbyła się w budynku Urzędu Miasta, niestety nie zjawił się ani prezydent Krzysztof Matyjaszczyk, ani żaden z jego zastępców.