Poprzednim artykułem rozpoczęliśmy cykl poświęcony przeszłości naszego miasta, aby w kolejnych gawędach na jego temat przypomnieć wydarzenia, które zapisały się w pamięci mieszkańców.Dotyczący napaści i łupieży Jasnej Góry fragment opublikowanego w pierwszym odcinku kalendarium wzbudził wątpliwości jednego z naszych Czytelników o pseudonimie „Nudny belfer”. Przysłał on publikowany w ostatnim numerze list do redakcji, na który obiecuję odpowiedzieć w kolejnym odcinku, teraz jednak zajmę się sporem, który rozgorzał jak co roku, a którego symbolem jest sierp i młot.
Tak, chodzi o przypadającą na 16 stycznia rocznicę wyzwolenia Częstochowy i sposób jej uczczenia. Zgodnie z kultywowanym od lat obyczajem, osoby związane z częstochowskim SLD złożyły kwiaty pod obeliskiem z sierpem i młotem oraz zapaliły znicze na mogiłach żołnierzy radzieckich poległych podczas walk na częstochowskich ulicach.
Nie to wywołało jednak poruszenie. Wywołało je pojawienie się na cmentarzu Zdzisława Wolskiego, przewodniczącego Rady Miasta, a więc reprezentującego wszystkie ugrupowania, wchodzące w skład Rady. Temat wyczerpała Dorota Steinhagen w artykule na łamach częstochowskiego dodatku do Gazety Wyborczej.
Żeby móc odpowiedzieć sobie na pytanie, czy przewodniczący Rady powinien składać wieniec przed obeliskiem z sierpem i młotem, a także jak wyglądało wkroczenie i pobyt wojsk radzieckich w Częstochowie, przedstawię krótki bilans ich bytności w naszym mieście.
Podczas wielkiej styczniowej ofensywy Armii Czerwonej, jednym z czterech kierunków natarcia I Frontu Ukraińskiego był tzw. „kierunek częstochowski”.
Po wielu walkach na przedpolach Częstochowy, m.in. pod Szczekocinami, ostatecznie do natarcia na Częstochowę przystąpiły: 2 Batalion Pancerny majora Siemiona Chochriakowa, który atakując przez Św. Annę i Mstów około godziny 14.00 wszedł do miasta ulicą Warszawską; 3 Bat. Panc. mjr. Jacenki, który wszedł przez Kiedrzyn i ulicę Św. Rocha oraz 1 Bat. Panc. mjr. Tonkonoga, który wszedł przez Mstów i Raków, aby po całonocnych walkach wyprzeć definitywnie jednostki niemieckie.
Wyzwolenie Częstochowy kosztowało Armię Czerwoną życie 90 żołnierzy, z których 53 poległo bezpośrednio podczas walk w mieście.
Można by sądzić, że wraz z zakończeniem walk w mieście i wyzwoleniem go spod okupacji hitlerowskiej, został położony kres zbrodniom na ludności cywilnej oraz zniszczeniom materialnym, wyłączając zniszczenia wojenne wynikłe podczas walk.
Nic bardziej mylnego. Wraz z wyzwoleniem Armia Czerwona zajęła 14 obiektów miejskich (które użytkowała od 16 stycznia 1945 roku do 30 czerwca 1946 roku) i rozpoczęła półtoraroczne rządy oparte na terrorze, rabunkach i gwałtach popełnianych na ludności cywilnej miasta. Opieram się przy tym na informacjach zawartych w piśmie Prezydenta miasta Częstochowy do Urzędu Wojewódzkiego w Kielcach Nr O. 2832/1/46 z dnia 21 września 1946 roku w sprawie „Rejestracji należności związków samorządowych z tytułu świadczeń na rzecz Armii Czerwonej”. Podzielono je w tym raporcie na straty poniesione w okresie wojennym (od 16 stycznia 1945 do 9 maja 1945 roku), oszacowane na kwotę 33.675.205 zł oraz na straty w okresie powojennym (od 10 maja 1945 do 30 czerwca 1946 roku), oszacowane na kwotę 17.901.989 zł. W raporcie tym czytamy m. in., że: „straty te i szkody zostały istotnie poniesione przez związek samorządowy m. Częstochowy i są raczej niekompletne niż przesadne”.
Łącznie to ponad 51 i pół miliona zł, przy czym dla porównania pensja robotnika w 1945 roku wynosiła 700 zł, a cena chleba w tym samym czasie wynosiła 60 zł/kg. Jednak nie tylko majątek miejski ucierpiał na skutek pobytu Armii Czerwonej w Częstochowie. Równie dotkliwe i bolesne straty dotknęły ludność cywilną. Ponieważ gwałty na mieszkańcach miasta były bezkarne, a ich ilość wzrastała z dnia na dzień, 23 lipca 1945 roku wojewoda kielecki, mjr Wiślicz-Iwańczyk przesłał na ręce starostów powiatowych i grodzkich pismo następującej treści: „Niezależnie od sprawozdań miesięcznych, polecam w związku z przemarszem wojsk radzieckich nadesłać mi w terminie dziesięciodniowym sprawozdanie, dotyczące zachowania się poszczególnych jednostek oraz grup wojskowych w czasie przemarszu oraz postoju i zakwaterowania tychże w miejscowościach należących do danego powiatu”. Pismo opatrzył dopiskiem: „Sprawę należy traktować jako pilną”.
W odpowiedzi ppor. Nowicki przedstawił bilans obejmujący okres od 28 lutego do 27 lipca 1945 roku, w którym potwierdza dokonanie przez żołnierzy Armii Czerwonej licznych zabójstw, napadów rabunkowych i kradzieży. Wkrótce dane te zostały zaktualizowane przez prezydenta Wolańskiego i uzupełnione o okres od 16 stycznia do 27 lutego 1945 roku. W raporcie do Urzędu Wojewódzkiego w Kielcach 20 lipca 1945 roku, odnotowano: 22 zabójstwa oraz 50 usiłowań dokonania zabójstwa podczas rabunku, 36 napadów rabunkowych, 11 gwałtów, 1 usiłowanie gwałtu, 18 postrzeleń, 136 kradzieży, 8 pobić, 2 podpalenia i 15 wypadków samochodowych. Warto przy tym zaznaczyć, że statystyki te opierają się jedynie na przypadkach zgłoszonych Milicji.
Ile było tych niezgłoszonych? Nie wiemy. Łącznie w okresie swojego pobytu w mieście żołnierze radzieccy dokonali 296 przestępstw udokumentowanych. Najczęściej popełnianym przez czerwonoarmistów przestępstwem były napady rabunkowe i kradzieże. Łupem padały najczęściej: złoto, pieniądze, zegarki, kosztowności, ale również rowery, motocykle, ubrania i konie. Nie gardzono również wódką, żywością, artykułami gospodarstwa domowego.
Śmiałość, bezkarność i bezczelność czerwonoarmistów była tak duża, że z czasem zaczęło dochodzić do potyczek pomiędzy nimi, a żołnierzami Wojska Polskiego, czy funkcjonariuszami Milicji Obywatelskiej, a nawet Służby Ochrony Kolei.
Jak łatwo się domyślić, wypadki mające miejsce w Częstochowie, pokazujące jak bardzo żołnierze Armii Czerwonej czuli się bezkarni, to przykład tego, co miało miejsce we wszystkich miastach „wyzwalanych” w naszym kraju.
Podsumowując trzeba powiedzieć, że niekwestionowane wyzwolenie spod okupacji niemieckiej rozpoczęło niestety (na szczęście krótki) okres bezkarnego panoszenia się czerwonoarmistów w naszym mieście. Ogromne straty poniesione przez gminę w wysokości ponad 51 mln zł i przynajmniej 460 przestępstw udokumentowanych, niosących za sobą ciężkie do oszacowania straty materialne i moralne, to wysoka cena za pobyt wojsk radzieckich od stycznia 1945 roku do czerwca 1946 roku. Następstwem tego jest nierzadkie, usprawiedliwione częściowo wybrykami żołnierzy, utożsamienie ogółu czerwonoarmistów z pospolitymi przestępcami, chociaż wielu żołnierzy przelało krew za nasze miasto. Dlatego nie może też dziwić fakt, że w odczuciu ludzi, których rodziny doświadczyły brutalnych przestępstw, których krewni byli mordowani tylko dlatego, że mieli na ręce zegarek oraz rodzin prześladowanych przez radziecką, a później polską służbę bezpieczeństwa, wyzwolenie w 1945 roku, stało się początkiem nowej okupacji.
Czy zatem składanie wieńca pod obeliskiem z symbolem sierpa i młota jest stosowne, czy też nie, niech każdy odpowie sobie w zgodzie z własnym sumieniem.
leszek.kulinski@gmail.com
5 komentarzy
Niechże pan nie epatuje kwotami strat i szkód poniesionych przez związek samorządowy miasta Częstochowy w latach styczeń 1945- czerwiec 1946 – ok. 51 mln ówczesnych złotych. —— Dla porównania—— Nowe – miasto stolarzy – “ofensywa styczniowa przyniosła Nowemu wyzwolenie dopiero 19 lutego 1945. Ciężkie walki zostały okupione życiem 650. żołnierzy radzieckich, a miasto w 42 % legło w gruzach. Po ich zakończeniu powracają jego mieszkańcy – Polacy. Dlatego z zapałem i poświęceniem podejmują dzieło odbudowy zniszczeń i tworzenie nowego porządku społecznego. Postawiono na rozwój meblarstwa. Państwowe Zjednoczone Zakłady Stolarskie i podlegające Zjednoczeniu Przemysłu Drzewnego Okręgu Północnego w Gdańsku-Wrzeszczu w sierpniu 1945 zatrudniają 104 pracowników, w tym 6 biurowych (w końcu roku 196 pracowników) i rozpoczyna się produkcja mebli na rynek krajowy. Wartość produkcji w 1945 – 4,12 mln zł. Na koniec grudnia 1946 roku zatrudnienie wynosiło 318 pracowników, w tym 27 umysłowych, a ponadto szkolono 45 uczniów. Wartość rocznej produkcji w 1946 r., wg cen fabrycznych, to ok. 46,25 mln zł”.—- Czyli gdyby nie uwzględniać inflacji 1946/1945 wartość produkcji tego jednego zakładu w ujęciu nominalnym w cenach tzw. fabrycznych, wyniosła ponad 50 mln ówczesnych złotych czyli tyle ile szacowane straty miasta Częstochowy. Autor zapomina, że do 9 maja 1945 faktycznie trwała II wojna światowa (zdobycie Berlina).
Autor zapomina, że powojenny porządek “zawdzięczamy” wyrokom historii, gdy w 1945 roku trzy mocarstwa: Rosja, USA, Wielka Brytania wreszcie ustaliły granice i swoje strefy wpływów i interesów. Jałtańska konferencja (zwana też konferencją krymską), obradowała w dniach 4-11 lutego 1945 z udziałem szefów trzech mocarstw: J.W. Stalina, reprezentującego Związek Radziecki, F.D. Roosevelta prezydenta USA i W. Churchilla premiera Wielkiej Brytanii. W sprawie Polski wytyczono granicę wschodnią wzdłuż tzw. linii Curzona, poparto przyrost terytorialny Polski na Zachodzie, dokonano uzgodnień w sprawie reorganizacji Rządu Tymczasowego.
Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, TRJN, rząd powołany 28 czerwca 1945 w wyniku realizacji postanowień konferencji jałtańskiej (4-11 lutego 1945) w sprawie zreorganizowania Rządu Tymczasowego Rzeczypospolitej Polskiej. Reorganizacja wg ustaleń jałtańskich polegać miała na włączeniu w jego skład przywódców demokratycznych z Polski i Polaków z zagranicy… itd. itd. Co z tego wyszło wiemy.—- Ale co do tego mają żołnierze radzieccy pochowani na cmentarzu na Kulach? Komu przeszkadza symbolika sierpa i młota na cmentarzu? Pomniki w miejskiej przestrzeni publicznej, upamiętniające wyzwolenie miasta (podobnie pomnik cara przed Jasną Górą) przecież dawno zniszczono i słusznie. Trzeba mieć jednak poczucie miary i raczej nie burzyć ciszy cmentarzy.
Niechże pan nie epatuje kwotami strat i szkód poniesionych przez związek samorządowy miasta Częstochowy w latach styczeń 1945- czerwiec 1946 – ok. 51 mln ówczesnych złotych. —— Dla porównania—— Nowe – miasto stolarzy – “ofensywa styczniowa przyniosła Nowemu wyzwolenie dopiero 19 lutego 1945. Ciężkie walki zostały okupione życiem 650. żołnierzy radzieckich, a miasto w 42 % legło w gruzach. Po ich zakończeniu powracają jego mieszkańcy – Polacy. Dlatego z zapałem i poświęceniem podejmują dzieło odbudowy zniszczeń i tworzenie nowego porządku społecznego. Postawiono na rozwój meblarstwa. Państwowe Zjednoczone Zakłady Stolarskie i podlegające Zjednoczeniu Przemysłu Drzewnego Okręgu Północnego w Gdańsku-Wrzeszczu w sierpniu 1945 zatrudniają 104 pracowników, w tym 6 biurowych (w końcu roku 196 pracowników) i rozpoczyna się produkcja mebli na rynek krajowy. Wartość produkcji w 1945 – 4,12 mln zł. Na koniec grudnia 1946 roku zatrudnienie wynosiło 318 pracowników, w tym 27 umysłowych, a ponadto szkolono 45 uczniów. Wartość rocznej produkcji w 1946 r., wg cen fabrycznych, to ok. 46,25 mln zł”.—- Czyli gdyby nie uwzględniać inflacji 1946/1945 wartość produkcji tego jednego zakładu w ujęciu nominalnym w cenach tzw. fabrycznych, wyniosła ponad 50 mln ówczesnych złotych czyli tyle ile szacowane straty miasta Częstochowy. Autor zapomina, że do 9 maja 1945 faktycznie trwała II wojna światowa (zdobycie Berlina).
Autor zapomina, że powojenny porządek “zawdzięczamy” wyrokom historii, gdy w 1945 roku trzy mocarstwa: Rosja, USA, Wielka Brytania wreszcie ustaliły granice i swoje strefy wpływów i interesów. Jałtańska konferencja (zwana też konferencją krymską), obradowała w dniach 4-11 lutego 1945 z udziałem szefów trzech mocarstw: J.W. Stalina, reprezentującego Związek Radziecki, F.D. Roosevelta prezydenta USA i W. Churchilla premiera Wielkiej Brytanii. W sprawie Polski wytyczono granicę wschodnią wzdłuż tzw. linii Curzona, poparto przyrost terytorialny Polski na Zachodzie, dokonano uzgodnień w sprawie reorganizacji Rządu Tymczasowego.
Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, TRJN, rząd powołany 28 czerwca 1945 w wyniku realizacji postanowień konferencji jałtańskiej (4-11 lutego 1945) w sprawie zreorganizowania Rządu Tymczasowego Rzeczypospolitej Polskiej. Reorganizacja wg ustaleń jałtańskich polegać miała na włączeniu w jego skład przywódców demokratycznych z Polski i Polaków z zagranicy… itd. itd. Co z tego wyszło wiemy.—- Ale co do tego mają żołnierze radzieccy pochowani na cmentarzu na Kulach? Komu przeszkadza symbolika sierpa i młota na cmentarzu? Pomniki w miejskiej przestrzeni publicznej, upamiętniające wyzwolenie miasta (podobnie pomnik cara przed Jasną Górą) przecież dawno zniszczono i słusznie. Trzeba mieć jednak poczucie miary i raczej nie burzyć ciszy cmentarzy.
Tylko kutafony na cmentarzach szukają “zemsty” – lekarstwa na swoje paranoje.
Tylko kutafony na cmentarzach szukają “zemsty” – lekarstwa na swoje paranoje.
@frantic.freelancer
Panie KopiujWklej, bo nie znam Pana imienia i nazwiska. Początkowo chciałem Panu odpisać, ale w sytuacji, gdy zorientowałem się, że 90% tekstu z Pana komentarza jest żywcem skopiowana ze strony: http://www.miasto-nowe.com/print.php?type=A&item_id=108 , to chyba nie ma sensu. Lubię dyskutować z ludźmi, którzy moją coś do powiedzenia, Pan widzę, że nie. Łączy nas jedynie to, że ja podobnie jak Pan nie mam nic do symbolu sierpa i młota w miejscu pamięci. Są to dla mnie ponure symbole naszej przeszłości. Co innego składanie pod nimi wieńców, przez osoby publiczne, jak np. Przewodniczący Rady Miasta. Nikt nie zabroni tego Kowalskiemu, czy Nowakowi i to właśnie do nich kierowałem ten tekst. Nie bardzo rozumiem, o co Panu chodzi w komentarzu pod artykułem. Z tego co Pan pisze i w jaki sposób Pan pisze o pierwszych dniach wolności, Jałcie, Związku Radzieckim oraz jaką zna Pan datę zakończenia Drugiej Wojny Światowej, wiele tłumaczy. Chętnie o tym porozmawiam następnym razem.
Leszek Kuliński
@frantic.freelancer
Panie KopiujWklej, bo nie znam Pana imienia i nazwiska. Początkowo chciałem Panu odpisać, ale w sytuacji, gdy zorientowałem się, że 90% tekstu z Pana komentarza jest żywcem skopiowana ze strony: http://www.miasto-nowe.com/print.php?type=A&item_id=108 , to chyba nie ma sensu. Lubię dyskutować z ludźmi, którzy moją coś do powiedzenia, Pan widzę, że nie. Łączy nas jedynie to, że ja podobnie jak Pan nie mam nic do symbolu sierpa i młota w miejscu pamięci. Są to dla mnie ponure symbole naszej przeszłości. Co innego składanie pod nimi wieńców, przez osoby publiczne, jak np. Przewodniczący Rady Miasta. Nikt nie zabroni tego Kowalskiemu, czy Nowakowi i to właśnie do nich kierowałem ten tekst. Nie bardzo rozumiem, o co Panu chodzi w komentarzu pod artykułem. Z tego co Pan pisze i w jaki sposób Pan pisze o pierwszych dniach wolności, Jałcie, Związku Radzieckim oraz jaką zna Pan datę zakończenia Drugiej Wojny Światowej, wiele tłumaczy. Chętnie o tym porozmawiam następnym razem.
Leszek Kuliński
Panie Leszku Kuliński – pseudohistoryku – nie nawijaj pan makaronu na uszy. Po pierwsze, zaznaczyłem, że cytuję po to m.in. by tacy mało kumaci jak Kulińscy mogli sobie sprawdzić źródło wpisując do wyszukiwarki kawałeczek cytowanego tekstu. Po drugie, używanie nicku to norma na gazetowym forum, jak Kulińscy tego nie rozumieją, to niechaj tu nie publikują i wypchają się sianem. Po trzecie, pan zwyczajnie kręci, jak przystało na pseudohistoryka, chciał pan odpisywać na mój tekst, potem uznał, że to nie ma sensu, a potem odpisał. Żadnej logiki. Po czwarte, nic nas nie łączy, choćby dlatego, ze pan nie rozumie prostych tekstów pisanych. Konkluzja , pan masz marne kwalifikacje na jakiekolwiek pisanie, a zwłaszcza o “ciekawostkach” historycznych. Pana nic, niestety, nie tłumaczy. Pan potwierdzasz hipotezę, że dobrzy historycy, są u nas na wymarciu.—– Z przyjemnością, dla higieny umysłu, wracam do Ewy Wipszyckiej i jej “O starożytności polemicznie”.
Panie Leszku Kuliński – pseudohistoryku – nie nawijaj pan makaronu na uszy. Po pierwsze, zaznaczyłem, że cytuję po to m.in. by tacy mało kumaci jak Kulińscy mogli sobie sprawdzić źródło wpisując do wyszukiwarki kawałeczek cytowanego tekstu. Po drugie, używanie nicku to norma na gazetowym forum, jak Kulińscy tego nie rozumieją, to niechaj tu nie publikują i wypchają się sianem. Po trzecie, pan zwyczajnie kręci, jak przystało na pseudohistoryka, chciał pan odpisywać na mój tekst, potem uznał, że to nie ma sensu, a potem odpisał. Żadnej logiki. Po czwarte, nic nas nie łączy, choćby dlatego, ze pan nie rozumie prostych tekstów pisanych. Konkluzja , pan masz marne kwalifikacje na jakiekolwiek pisanie, a zwłaszcza o “ciekawostkach” historycznych. Pana nic, niestety, nie tłumaczy. Pan potwierdzasz hipotezę, że dobrzy historycy, są u nas na wymarciu.—– Z przyjemnością, dla higieny umysłu, wracam do Ewy Wipszyckiej i jej “O starożytności polemicznie”.
Autor w komentarzu do “frantica” się kompromituje. Zaznaczony cytat u “frantica” to ok. 32% całego wpisu, a nie jak kłamliwie pisze “leszek kuliński” 90% tekstu. To dyskwalifikacja dla piszącego o historii, abstrahując od meritum wyrażanych w artykule “upodobań” autora.
Autor w komentarzu do “frantica” się kompromituje. Zaznaczony cytat u “frantica” to ok. 32% całego wpisu, a nie jak kłamliwie pisze “leszek kuliński” 90% tekstu. To dyskwalifikacja dla piszącego o historii, abstrahując od meritum wyrażanych w artykule “upodobań” autora.