Już wiadomo, że były wiceprezydent Częstochowy Mirosław S. nie spowodował wypadku, a jedynie dopuścił się wykroczenia drogowego. Tak zdecydowała Prokuratura Rejonowa w Zawierciu, umarzając postępowanie przeciwko sprawcy zdarzenia drogowego – nieustąpienia pierwszeństwa przejazdu 10-letniemu rowerzyście.
12 września 2018 około godziny 18-tej na skrzyżowaniu w miejscowości Nierada, kierowca Toyoty Avensis zatrzymał się przed znakiem STOP, aby przepuścić grupę rowerzystów. Po chwili jednak ruszył i potrącił 10-letniego rowerzystę. Kierujący pojazdem nie zatrzymał się, nie wysiadł z samochodu, by sprawdzić, czy dziecku nic się stało. Przyhamował jedynie, a potem zbiegł z miejsca zdarzenia. Potrącony chłopiec trafił do szpitala.
Całe zajście zarejestrowała kamera, zamontowana w ciężarówce stojącej na skrzyżowaniu. Szybko więc policja ustaliła, do kogo należy samochód. Okazało się wówczas, że właścicielem pojazdu jest Mirosław S., zastępca prezydenta Częstochowy Krzysztofa Matyjaszczyka (SLD), który również samochód tego dnia prowadził. Wiceprezydent wracał z pracy w częstochowskim magistracie do Dąbrowy Górniczej, w której mieszka.
Jeszcze tego samego dnia funkcjonariusze dwukrotnie odwiedzili miejsce zamieszkania Mirosława S., ale go nie zastali. Udało się to dopiero dnia następnego. W chwili zatrzymania zastępca prezydenta miał około promil alkoholu w organizmie. Sprawca usłyszał m.in. zarzut nieudzielenia pomocy osobie znajdującej się w położeniu grożącym bezpośredniemu niebezpieczeństwu utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu.
Te zarzuty nie będą jednak obciążały Mirosława S., gdyż prokuratura w Zawierciu nie doszukała się w czynie podejrzanego znamion przestępstwa.
Z opinii biegłego lekarza wynika bowiem, że pokrzywdzony chłopiec odniósł tylko lekkie obrażenia, które nie narażały go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Poza tym Mirosław S. w trakcie śledztwa przekonywał, że zobaczył, iż dziecko wstaje o własnych siłach, więc nic mu się nie stało, i dlatego odjechał.
Zarzut dotyczący prowadzenia pojazdu po spożyciu alkoholu prokuratura także umorzyła, bo z opinii biegłego toksykologa wynika, że z uwagi na znaczny upływ czasu pomiędzy zdarzeniem drogowym, a przeprowadzonym badaniem nie można określić stężenia alkoholu w organizmie w trakcie wypadku. Ponadto przesłuchiwany Mirosław S. twierdził, że pił dopiero po potrąceniu chłopca.
Obecnie sprawą Mirosława S. zajmuje się policja, która analizuje owe zdarzenie drogowe pod kątem wykroczenia.
Po tym zajściu prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk podjął decyzję o odwołaniu Mirosława S. ze stanowiska jednego ze swoich zastępców.
2 komentarzy
Prokuratura nie doszukała się w czynie podejrzanego znamion przestępstwa , co to ma być do jasnej cholery? Soborak za mało wypił a dzieciak przeżył, to stary komuch jest “niewinny”. Polska to kraj pełen
absurdów, gdzie za zabicie psa jest 5 lat więzienia,a za zabicie pieszego na przejściu dla pieszych
tylko 8 lat,gdyby Soborak przejechał psa to obrońcy zwierząt postawili by go przed sądem,ale 10 letnie dziecko to nie ma przestępstwa.Może następnym razem Soborak po pijaku potraci prokuratora z Zawiercia.
Prokuratura nie doszukała się w czynie podejrzanego znamion przestępstwa , co to ma być do jasnej cholery? Soborak za mało wypił a dzieciak przeżył, to stary komuch jest “niewinny”. Polska to kraj pełen
absurdów, gdzie za zabicie psa jest 5 lat więzienia,a za zabicie pieszego na przejściu dla pieszych
tylko 8 lat,gdyby Soborak przejechał psa to obrońcy zwierząt postawili by go przed sądem,ale 10 letnie dziecko to nie ma przestępstwa.Może następnym razem Soborak po pijaku potraci prokuratora z Zawiercia.
Qarva qarvie łba… nie…
Qarva qarvie łba… nie…