Dla wielu częstochowian sprawa rozgrzebanej i obecnie nierealizowanej inwestycji o nazwie „Przebudowa Alei Wojska Polskiego – DK1 w Częstochowie” jest niepoważniejszą (obok afery z autobusami hybrydowymi) porażką, rządzącego miastem Sojuszu Lewicy Demokratycznej, z prezydentem Częstochowy Krzysztofem Matyjaszczykiem na czele – od przejęcia przez lewicę władzy w mieście w 2010 roku. Błędy, których dopuścili się politycy i urzędnicy odbierają im mandat zaufania społecznego i tym samym dyskwalifikują ich do kolejnej kadencji sprawowania władzy w mieście. O niekompetencji świadczą fakty – od kwietnia (wówczas to poprzedni wykonawca zszedł z placu budowy) do lipca, na DK1 nie powstał nawet 1 centymetr nowej drogi, mimo że lato to najdogodniejszy okres dla budowlanki. Procedura przetargowa, która pozwoli wyłonić kolejnego wykonawcę potrwa zapewne kilka tygodni, a więc do jesieni, co oznacza, że budowa ruszy… zimą. Zarówno lokalni politycy, jak i urzędnicy albo kłamią, albo bagatelizują problem mieszkańców, którzy chcąc przedostać się na drugą stronę miasta nadrabiają drogi, co przy obecnych cenach paliwa ogromnie obciąża portfele częstochowian.
Absurd goni absurd, czego nawet nie kryją działacze partyjni i biuraliści w wypowiedziach dla Tygodnika . Tym bardziej trudne zadanie miał Władysław Nowak (Nowak-Mosty), którego także poprosiliśmy o komentarz.
1 część: http://www.7dni.com.pl/Aktualnosci/?id=5165&addComment=no
Zaczniemy od legendy stworzonej przez Miejski Zarząd Dróg w Częstochowie, który ustami swojego rzecznika prasowego Macieja Hasika, wmawia mediom i mieszkańcom „szereg dezinformacji mylnie zinterpretowanych oraz nieprecyzyjną formę przekazu” – prawdopodobnie wcześniejszych wypowiedzi rzecznika. Pan Hasik nie wspomina, że to jego mętne i dyletanckie przekazy dają pole do „dywagacji czy insynuacji”. Bo przecież przed rozpoczęciem przebudowy DK1 nikt nie mówił o tym, że „zdecydowana większość wjazdów i wyjazdów z ulic poprzecznych (do DK1) będzie musiała zniknąć (niemal wszystkie!)”. Nie mówiono też (nawet wykonawcy), że istniejących kładek pieszych nie można wyżej podnieść (a tego wymaga nowa, wyższa klasa drogi) z uwagi na ich fatalny stan techniczny, co wymusza budowę nowych kładek, a więc wzrastają koszty budowy. Jeszcze w grudniu 2021 roku czytaliśmy w raporcie z postępu prac, sporządzanym przez MZD, że „roboty przy nowej DK1 w Częstochowie idą pełną parą” (podobny raport powstał 29 marca 2022 roku), by w kwietniu 2022 roku zrobić mieszkańcom wodę z mózgu – „odstąpienie od umowy było konieczne, ponieważ dotychczasowy wykonawca nie dawał już żadnych gwarancji realizacji inwestycji w przewidzianym terminie.” Co prawda, rzecznik Hasik w komunikacie stwierdza, że w sprawie chodzi o pieniądze, bo „tak znaczące podniesienie kwoty pierwotnego kontraktu byłoby naruszeniem prawa i dyscypliny finansowej”, ale dodaje jednocześnie, iż „aspekt finansowy nie był jedynym czynnikiem decydującym o konieczności zerwania umowy, gdyż zdecydowały o tym m.in. formalno-prawne ograniczenia związane z aneksowaniem pierwotnej umowy”. Tylko, że to przecież MZD na 20 protokołów zawierających zakres koniecznych do wykonania robót, podpisał aneksy do zaledwie… dwóch – jeden na wycinkę drzew i jeden na dodatkowe prace projektowe, a bez aneksów wykonawca nie otrzymałby zapłaty, więc prac zapisanych w protokołach nie robił. To z kolei stało się bezpośrednią przyczyną ślimaczenia się robót, co teraz okazuje się być jednym z powodów zerwania umowy.
O komentarz do wypowiedzi rzecznika prasowego MZD Macieja Hasika, przedstawiciela inwestora, zwróciliśmy się do członka konsorcjum wykonawczego Władysława Nowaka, z firmy Nowak-Mosty.
– Z początkiem kwietnia 2022 roku MZD twierdził, że do odstąpienia od umowy na wykonanie prac przebudowy DK1 doszło z winy wykonawcy. Proszę o komentarz.
– Nie mam pojęcia dlaczego w ciągu jednej doby radykalnie zmieniło się stanowisko miasta w naszej sprawie. Jeszcze pod koniec marca rzecznik prasowy MZD pan Hasik nas bardzo chwalił, mówił, że inwestycja idzie zgodnie z planem, zgodnie z założeniami, nie jest zagrożona w żadnym zakresie, a już 1 kwietnia próbowano odstąpić od umowy. Kuriozum!
– …no właśnie, bo dalej czytamy, że „stopień zaawansowania prac był niedostateczny wobec upływu czasu”…
– Faktycznie zrobione jest 10 proc. robót, których wykonanie umożliwił zamawiający. Z pozostałymi robotami miasto nas zablokowało proceduralnie. Jak ktoś umie ze zrozumieniem czytać umowy, to zobaczy, że tam ewidentnie pisze, iż podstawą do realizacji robót dodatkowych jest podpisany aneks. Zakres robót dodatkowych był zaakceptowany w ramach protokołów konieczności. Nie było aneksów, czyli podstawy do faktycznego wykonania robót. Zaakceptowany jest zakres, kwota, tylko brak jest aneksu z podpisami prezydenta czy pani dyrektor MZD. Pytam więc, jak mieliśmy realizować większy zakres, skoro roboty były powiązane z dodatkowymi kosztami? Robiliśmy tyle, ile mogliśmy wykonać na podstawie podpisanych dokumentów. Jakby były aneksy podpisane, to cała budowa DK1 miałaby optymalne zaawansowanie prac, kładki byłyby dawno rozebrane, kanalizacja, gaz i inne sieci byłyby dawno zrobione, ale nie mogliśmy tego robić ze względu na brak podstaw prawnych. Wszystkie te kwestie są szeroko omówione w umowie, jednak urzędnicy chyba jej nawet nie czytali…
– Rzecznik prasowy MZD Hasik pisze dalej, że „wyczerpane zostały możliwości dojścia do porozumienia”…
– Pragnę podkreślić, że dołożyliśmy starań, by dojść do porozumienia. Rozmawiałem, z każdym kto mógł przyczynić się do polubownego rozwiązania tego sporu. Ostatecznie nawet złożyliśmy do sądu na koniec roku 2021 wniosek o ugodowe dogadanie się. Nie stanowi naruszenia dyscypliny finansów publicznych zaciągniecie lub zmiana zobowiązań na podstawie ugody zawartej zgodnie z przepisami prawa. Konsorcjum było gotowe zawrzeć z MZD ugodę, nawet przed sądem. Z tego względu złożyliśmy w sądzie w Częstochowie wniosek o zawezwanie do próby ugodowej. Niestety w odpowiedzi MZD odmówiło zawarcia ugody. Szkoda, bo gdybyśmy wtedy doszli do porozumienia, to ta inwestycja kosztowałaby ich o około 50 milionów złotych mniej z pieniędzy podatników.
– Zdaniem MZD jakiekolwiek „roszczenia ze strony byłego wykonawcy od zamawiającego są nieuzasadnione”…
– Jeśli chodzi o kwestię odstąpienia od umowy, oświadczenie złożone w tym zakresie przez MZD, nie wywołało skutków prawnych, ponieważ nie istniała przyczyna, przez którą miasto chciało odstąpić. Powołali się na to, że nie jesteśmy w stanie zakończyć inwestycji w sierpniu 2022 r.
Jednocześnie każda ze stron miała świadomość, że ten termin jest nierealny i to z przyczyn od konsorcjum zupełnie niezależnych, co MZD potwierdziło w protokole w jednej z rad budowy. Dlatego negocjowaliśmy nowy termin przypadający na rok 2023. W trakcie tych negocjacji MZD złożyło oświadczenie o odstąpieniu, z powołaniem się na nierealny termin ukończenia. Jest zastanawiające, że jeszcze kilka dni przed pismem MZD jego rzecznik pan Maciej Hasik wypowiedział się w mediach pochlebnie na temat zaawansowania robót oraz tempa realizacji. W związku z tym, że ich oświadczenie naszym zdaniem jest nieskuteczne, potraktowaliśmy to jako informację, że faktycznie miasto nie zamierza dalej z nami współpracować. Dlatego złożyliśmy własne, skuteczne oświadczenie o odstąpieniu od umowy i naliczyliśmy MZD karę umowną w kwocie 27 milionów złotych.
– Czy za prace, które dotychczas konsorcjum wykonało dostaliście pieniądze?
– Niestety nie wszystkie. Jest nierozstrzygnięta kwestia ostatecznego rozliczenia. Ponadto dziś (30 czerwca br.) przesłaliśmy do MZD przedsądowe wezwanie do zapłaty zaległej należności na kwotę 2.582.761,28 złotych brutto, gdyż termin realizacji tej płatności minął 23 czerwca 2022. W przypadku braku zapłaty w terminie, skierujemy sprawę na drogę sądową.
– „Twardo” idzie pan do sądu po te pieniądze?
– Oczywiście, że trzeba będzie iść do sądu. Zresztą oni zarządzają pieniędzmi podatników, więc dla nich milion czy 10, a teraz widać, że nawet 50 milionów – nie robi różnicy, bo „to i tak nie nasze”. Podejmujmy też inne działania w ramach dostępnych procedur oraz w granicach obowiązującego prawa. Mamy szerokie spektrum możliwości i z każdym dniem zgłasza się do nas co raz więcej osób, które dopatrują się w działaniach MZD niegospodarności.
– Jaka jest różnica w kwotach – konsorcjum kontra najniższa oferta z drugiego przetargu?
– Zaproponowaliśmy za dokończenie inwestycji 309 milionów złotych brutto, a według najtańszej oferty złożonej w nowym postępowaniu przetargowym to 359 milionów… – to wychodzi naprawdę dużo więcej.
– Pod waszym adresem, byłego już wykonawcy przebudowy DK1, pojawiają się zarzuty o braku nagłaśniania problemów, jakie mieliście z miastem od dawna…
– Opinia publiczna była na bieżąco informowana o postępie prac na naszym Facebooku, a treść komunikacji była uzgadniana z rzecznikiem prasowym, natomiast MZD we własnym zakresie nas chwaliło, nie miało zastrzeżeń, mówili, że bardzo dobrze pracujemy. Spotykałem się z prezydentem, z przewodniczącym rady miasta Zbigniewem Niesmacznym, robiłem wszystko, żeby doprowadzić do zakończenia inwestycji z zapewnieniem finansowania, chociaż na poziomie kosztu realizacyjnego. Pan Niesmaczny obiecał, że poczyni interwencję u prezydenta celem załatwienia sprawy spornej. Ja nie chciałem się angażować ani medialnie, ani politycznie. Po odstąpieniu od umowy mieliśmy masę propozycji wywiadów od gazet, telewizji czy radio, wszyscy dzwonili do nas o komentarz. Ale postanowiłem, że nie będę się angażował publicznie, ale moja cierpliwość się skończyła, gdy przemówił zastępca prezydenta pan Grzybowski, który doskonale zna sprawę, bo 9 protokołów konieczności, na które nie zawarto aneksu do umowy, co między innymi było powodem odstąpienia od umowy – osobiście podpisał. Ponadto, ten sam prezydent – Grzybowski – oskarżył nas publicznie o próbę wyłudzenia 100 milionów złotych, a tego nie mogłem zignorować. Tego typu sugestia uderza w dobre imię firmy, którą zarządzam, jak również obraża mnie osobiście.
Nie pozwolę, aby poprzez mijające się z prawdą insynuacje szargano dobre imię firmy Nowak-Mosty.
– Gdyby do kolejnego spotkania z prezydentem Matyjaszczykiem doszło dziś, co by pan mu powiedział?
– Żałuję, że nie udało się nam wspólnie dokończyć tak ważnej dla miasta Częstochowy i jego mieszkańców inwestycji.
Realizacja partykularnych interesów w oderwaniu od interesu społeczeństwa, organizacji czy firmy jest niejednokrotnie przyczyną braku możliwości rozwiązania sporu.
Na koniec zawsze pozostaje pytanie: „czy było warto?”, ale na to pytanie każdy z nas musi sobie odpowiedzieć sam.
***
Dramatyczna dla mieszkańców Częstochowy sytuacja w związku z zawieszeniem prac budowlanych na DK1, jest sprawdzianem dla całej klasy politycznej regionu częstochowskiego. Skoro samorządowcy „polegli” to czas, by stery przejęli lokalni politycy z krwi i kości.
Tygodnik 7 dni zapytał więc parlamentarzystów ziemi częstochowskiej oraz radnych miasta Częstochowy o ich zaangażowanie w rozwiązanie problemu. Niestety telefonów nie odbiera: poseł Mariusz Trepka (Prawo i Sprawiedliwość) oraz posłanka Izabela Leszczyna (Platforma Obywatelska).
Poseł Andrzej Szewiński (Platforma Obywatelska)
– Co pan, jako poseł ziemi częstochowskiej, zrobił w tej sprawie dla mieszkańców regionu częstochowskiego?
– Ja wielokrotnie składałem poprawki do budżetu państwa, żeby zabezpieczyć środki zewnętrzne na tę inwestycję, bo wiadomo, że samorządy są zbyt obciążone.
Wyjście konsorcjum z placu budowy to bardzo poważny problem, nie tylko dla częstochowian, ale też dla reszty mieszkańców kraju, którzy tędy przejeżdżają. Sprawę znam. O działaniach, które podejmowałem już powiedziałem… Jednak ten problem jest poza moją kompetencją, bo organem prowadzącym jest samorząd i to od niego wszystko zależy. Pełniąc mandat posła nic więcej zdziałać nie mogę.
Posłanka Lidia Burzyńska (Prawo i Sprawiedliwość)
– Poproszę o komentarz do sprawy przerwania przebudowy DK1.
– Najpierw powiem, że jeśli chodzi o sprawy inwestycji infrastrukturalnych, to wszyscy parlamentarzyści powinni mieć je wkalkulowane w swoją pracę. Natomiast tu cały czas wspieram. Co prawda to poseł Trepka jest w Komisji Infrastruktury Drogowej, ale wszystko co dotyczy rozwoju mojego miasta i regionu jest dla mnie bardzo ważne.
Musimy wiedzieć po czyjej stronie doszło do tego konfliktu. A teraz przy ogłoszonym nowym przetargu okazało się, że nowy oferent proponuje wyższą kwotę, niż ta, która była sporna jeśli chodzi o rozwiązanie współpracy z poprzednim wykonawcą.
Mam informacje, ale niepotwierdzone, a ponieważ jestem osobą odpowiedzialną, to nie chcę przekazywać takich niesprawdzonych informacji. Myślę, że do tygodnia sprawa się wyjaśni i wtedy będę mogła przedstawić pani redaktor swój punkt widzenia.
Radny Tomasz Blukacz (Sojusz Lewicy Demokratycznej)
– Dlaczego na ostatniej sesji rady miasta nie podjął pan tematu DK1?
– Bo nie było takiego punktu na sesji. Była już wcześniej komisja. A teraz jestem na urlopie, więc nie będę się wypowiadał w tej kwestii. Po 14 lipca proszę o telefon.
Łukasz Banaś (Platforma Obywatelska)
– Jak się zakończy, kiedy i czy w ogóle sprawa przebudowy DK1?
– Zakończyć się może tylko w przypadku pozyskania jakichś dodatkowych funduszy i podpisania umowy. Wtedy mamy szansę – z opóźnieniem – ale jednak dokończyć budowę. Jeśli miasto nie pozyska funduszy to będzie ciężko, a nie wiem jaki jest na to pomysł prezydenta Matyjaszczyka. W każdym razie nam, radzie miasta, nic nie wiadomo o jakimś przesunięciu pieniędzy, czy zaciągnięciu kredytu, bo prezydent nie zwracał się do nas o to. Ja, póki co, nie widzę możliwości znalezienia w budżecie kwoty, która pozwoliłaby zamknąć ten temat w najbliższym czasie.
Radny Artur Gawroński (Wspólnie dla Częstochowy)
– Proszę o komentarz do sprawy DK1.
– Wszystko wskazuje na to, że powstały niedociągnięcia zarówno po stronie MZD, jak i poprzedniego wykonawcy. Wykonawca powinien wcześniej monitować o problemach z realizacją umowy, a nie dopiero po zerwaniu umowy. MZD też – jak wynika z informacji, jakie przekazuje inwestor – tę procedurę przedłużał i nie potrafił zdyscyplinować wykonawcy do przyspieszenia prac. Wielokrotnie informowałem na sesjach rady miasta, że prace na DK1 prawie w ogóle się nie posuwają, że nic się nie dzieje, że na całej długości remontu widziałem raptem 2-3 pracowników. Pytałem, gdzie są ci Radni, co biegali po estakadzie i robili sobie zdjęcia? Kiedy zwracałem uwagę na brak postępu prac, wtedy usłyszałem z ust przewodniczącego rady miasta Zbigniewa Niesmacznego, że będzie w tej sprawie interweniował. O żadnych niedociągnięciach, opóźnieniach w postępach prac, radni nie byli informowani ani ze strony MZD, ani wykonawcy. Dopiero dziś wykonawca, po rozwiązaniu umowy, zgłasza problemy z miastem i nagle wylewa swoje żale. W moim odczuciu jest współwinny całej sytuacji. Gdyby wcześniej o tym informował radę miasta, to moglibyśmy jakoś zadziałać. A my nic kompletnie o tym nie wiedzieliśmy. Żadna ze stron nie przychodziła na sesje, na komisje i nie mówili o problemie z wykonawcą czy inwestorem. Firmy stające do przetargu muszą sobie zdawać sprawę, że nie można za pięć dwunasta żądać dosypania kasy. Stając do przetargu, należy wliczyć czynnik inflacyjny, tutaj była zawarta umowa na 200 mln, gdzieś po drodze zrobiło się ponad 300 mln. Pieniądze w budżecie miasta są środkami publicznymi i nie można ich dowolnie zwiększać.
Mówimy o inwestycji, która w mojej ocenie raczej nie zakończy się w roku 2023. Bardziej realny wydaje się rok 2024. Wszyscy widzimy, jaka obecnie jest inflacja. Wcale nie jest powiedziane, że firma, która dziś podała najniższą kwotę w przetargu, nie zażąda wyższej kwoty za rok i nie powie, że będzie jeszcze drożej, bo covid, wzrost cen płac itd. Sądzę, że podana najniższa kwota nie jest wystarczająca, by ukończyć przebudowę DK1. Inwestycja nie musi być w całości opłacona w tym roku. Budżet na rok przyszły jeszcze nie jest uchwalony, więc pewnie się to skończy cięciem innych wydatków na różne inwestycje, które będą planowane na przyszły rok. Od wielu lat robimy zrzutkę na oświatę i zawsze te kilkadziesiąt milionów udaje się wysupłać, stąd tęż sądzę, że jakieś konkretne pieniądze znajdą się na domknięcie tego roku. A od przyszłego… no cóż, wszystkie ręce na pokład, aby znalazły się środki na dokończenie inwestycji na DK1. Szkoda tylko, że dla mieszkańców wieloletni trud życia w korkach przy przebudowie i oczekiwanie na polepszenie komunikacji może wcale jej nie polepszyć, a wprost przeciwnie. Dziś mieszkańcy przez utrudnienia drogowe ponoszą realne koszty, dlatego uważam, że za tą niedogodność należą się mieszkańcom przeprosiny i forma rekompensaty np. w postaci darmowej komunikacji miejskiej.
3 komentarzy
Porażka Prezydenta A DLACZEGO ? Dlatego bo Prezydent powinien miec 1 etat a nie 3 etaty w jakis radach nadzorczych . On nie rzadzi Czestochową tylko jeżdzi od roboty do roboty . Tak najprosciej napisalem żeby zrozumieć. Ludzie obudzcie sie w tej Czestochowie…..
Porażka Prezydenta A DLACZEGO ? Dlatego bo Prezydent powinien miec 1 etat a nie 3 etaty w jakis radach nadzorczych . On nie rzadzi Czestochową tylko jeżdzi od roboty do roboty . Tak najprosciej napisalem żeby zrozumieć. Ludzie obudzcie sie w tej Czestochowie…..
Jak powiedział, przedstawiciel Nowak Mosty przyczyną byłu Partykularne interesy władz miasta.Innymi słowy rodzinne interesy firm powiazanych z matyjaszczykiem i jego zastepcami
Jak powiedział, przedstawiciel Nowak Mosty przyczyną byłu Partykularne interesy władz miasta.Innymi słowy rodzinne interesy firm powiazanych z matyjaszczykiem i jego zastepcami
Pan Gawroński jakoś nie ogarnia faktu, że wyższa kwota wynika w znacznej części ze zlecenia przez Miasto DODATKOWYCH prac NIE PRZEWIDZIANYCH w zakresie przetargu. Więc nie ma się co dziwić, że skończyło się wielką klapą, skoro takich mamy decydentów.
Pan Gawroński jakoś nie ogarnia faktu, że wyższa kwota wynika w znacznej części ze zlecenia przez Miasto DODATKOWYCH prac NIE PRZEWIDZIANYCH w zakresie przetargu. Więc nie ma się co dziwić, że skończyło się wielką klapą, skoro takich mamy decydentów.