„Wygodnie, bez wychodzenia z domu, bez kolejek” – tak za pośrednictwem swojej strony internetowej, PKP Intercity zachęca podróżujących pociągami do zakupu biletów przez internet. W praktyce jednak przypomina to kopanie się z koniem, walkę z wiatrakami – walkę, w której pasażer z góry skazany jest na porażkę. Takie wnioski można wysnuć słuchając studentki Martyny z Częstochowy i kilku innych młodych osób, często podróżujących pociągami.
Metoda chybił – trafił
Kupując bilet na pociąg tylko dla siebie, dla jednej osoby, nikt problemów napotkać nie powinien. Na stronie intercity.pl wyszukujemy interesujące nas połączenie, po czym zostajemy przeniesieni do elektronicznego systemu biletowego. Zaznaczamy, że chcemy bilet dla jednej osoby, możemy wybrać rodzaj ulgi, klasę, wagon, a nawet usytuowanie (miejsce przy oknie, w środku przedziału czy bliżej korytarza). Potem trzeba jeszcze podać swoje dane osobowe, zapłacić, wydrukować bilet i można ruszać w drogę.
Schody zaczynają się, gdy ktoś chce kupić bilet przez internet dla dwóch osób, tak by siedziały one blisko siebie, w tym samym przedziale.
– Często jeżdżę z chłopakiem pociągiem Pendolino z Częstochowy do Warszawy i z powrotem. Kupujemy bilety internetowo. Nie wiem dlaczego, ale zazwyczaj system losuje nam miejsca daleko od siebie, nie w tym samym przedziale. W takim przypadku anuluje transakcję internetową i zaczynam całą procedurę zakupu biletów od nowa. I tak do skutku, aż będziemy siedzieć obok siebie. Najwyraźniej nie jestem jedyna. Byłam świadkiem, gdy kiedyś jakaś kobieta biegała po całym pociągu, ponieważ okazało się, że kupiła bilety przez internet na miejsca w dwóch różnych przedziałach, a jechała z kilkuletnim dzieckiem. Nikt nie chciał się z nią zamienić na miejsca. Dopiero konduktor znalazł dla niej i jej małego dziecka wolne miejsca obok siebie w przedziale pociągu. A już zupełnie nie wyobrażam sobie zakupu biletów na pociąg przez internet dla więcej niż dwóch osób, na przykład czterech, tak by wszyscy siedzieli w jednym przedziale. To chyba graniczy z cudem. Jak ten system działa i jak losuje miejsca siedzące? – pyta Martyna.
Redakcja „7 dni” znalazła sposób na obejście losowania biletów przez system, ale nie jest on w stu procentach skuteczny. Można najpierw kupić bilet dla jednej osoby, a następnie przy zakupie biletu dla drugiej osoby wybrać opcję „rezerwacja obok miejsca już zajętego” i tam wpisać numer wagonu i miejsca, które mamy na pierwszym bilecie. Nie ma jednak żadnej pewności, że miejsce obok nie zostało już wcześniej zarezerwowane przez kogoś innego.
Okazuje się, że nawet jak już ktoś przebrnie przez zawiłą internetową procedurę zakupu biletu na pociąg, to i tak może nie usiąść na wydawałoby się zarezerwowanym miejscu.
– Byłam świadkiem sytuacji, w której mężczyzna wszedł do przedziału, w którym ktoś już siedział na jego miejscu. Obie osoby miały wykupiony bilet na to samo miejsce i jak się okazało z rozmowy między nimi – jedna z nich kupiła go w kasie tradycyjnej, druga przez internet. Panowie oniemieli, a cała sytuacja była dość zabawna – opowiada 24-letnia studentka.
Wierzchołek góry lodowej
Nasz dziennikarz odwiedził dworzec kolejowy w Częstochowie i tam też usłyszał kilka ciekawych historii.
– Do mojego przedziału wsiadła kobieta z niemowlakiem. Dziecko strasznie płakało, do tego stopnia, że konduktor stanowczo zwrócił jej uwagę, iż powinna była kupić bilety na miejsca w wagonie dla matek z dziećmi. Młoda mama twierdziła, że kupując bilety przez internet, nie było takiej możliwości. Konduktor był innego zdania i w efekcie wywiązała się między nimi kłótnia – opowiada podróżny czekający na pociąg do Wrocławia.
Za kuriozalną należy też uznać sytuację, w której konduktor zmusił kobietę podróżującą z matką, do zakupu dodatkowego biletu, ponieważ na tych zakupionych przez internet, nie było wypisanych danych osobowych obu jadących pań. A zgodnie z regulaminem PKP Intercity, nie ma takiego obowiązku. Na stronie PKP Intercity czytamy: „Na bilecie należy wskazać tylko jedną osobę, nawet w sytuacji, gdy bilet został zakupiony na przejazd kilku osób”.
– Nie dość, że te osoby wylosowały bilety na miejsca w różnych przedziałach, to jeszcze musiały dodatkowo zapłacić za niewiedzę konduktora – mówi inny podróżny.
Z jakimi jeszcze przykrymi niespodziankami można się spotkać, kupując bilety pociągowe przez internet? W ramach jednej transakcji nie da się kupić biletu z dwoma różnymi ulgami. Zakup biletu Rodzinnego, podróż z psem czy rowerem też nie wchodzi w grę. Można również zapomnieć o zakupie biletu na połączenie z przesiadką, podobnie jak na trasy poniżej 20-kilometrowe.
Hitem jest jednak fakt, że w przypadku miejsca siedzącego, biletu nie trzeba drukować (wystarczy elektroniczna wersja, np. na telefonie lub tablecie), ale w przypadku miejsca leżącego, bilet wydrukować już trzeba. Siedzisz – nie drukujesz, leżysz – drukujesz.
Na początku 2015 roku PKP wystartowały z wartą 10 milionów złotych kampanią reklamową, która miała przełamać stereotypy dotyczące rodzimego przewoźnika. Jak jednak pasażerowie mają postrzegać polskie koleje jako nowoczesne, skoro wadliwy jest internetowy system sprzedaży biletów?
Uwagi pasażerów przesłaliśmy do Biura Prasowego PKP Intercity. Czekamy na odpowiedź. Do tematu powrócimy.
1 Komentarz
To jest mały miki. Lepiej spróbujcie kupić bilet dla niepełnosprawnego (znaczny stopień), jego opiekuna i jeszcze towarzyszącego dziecka. Każdy ma inną ulgę. Za każdy bilet trzeba płacić osobno i może się okazać, że kupi się bilet tylko dla dziecka lub zabraknie miejsca dla tego właśnie dziecka. Jakby nie można było najpierw wybrać miejsc do “koszyka”, potem wskazać ulgi i dopiero zapłacić. Chore jest również to, że nie można sobie zaplanować weekendowej podróży z większym wyprzedzeniem niż miesiąc.
To jest mały miki. Lepiej spróbujcie kupić bilet dla niepełnosprawnego (znaczny stopień), jego opiekuna i jeszcze towarzyszącego dziecka. Każdy ma inną ulgę. Za każdy bilet trzeba płacić osobno i może się okazać, że kupi się bilet tylko dla dziecka lub zabraknie miejsca dla tego właśnie dziecka. Jakby nie można było najpierw wybrać miejsc do “koszyka”, potem wskazać ulgi i dopiero zapłacić. Chore jest również to, że nie można sobie zaplanować weekendowej podróży z większym wyprzedzeniem niż miesiąc.