Nikt nie przeprowadził jeszcze w Częstochowie rzetelnych badań w kwestii liczby niezadowolonych petentów, którzy skarżą się np. na błędne decyzje merytoryczne urzędników i opóźnienia. Niebawem danych dostarczyć mogą wysokości odszkodowań, dzięki wejściu w życie nowej ustawy.
We wszystkich urzędach ogólnie nie dzieje się dobrze. Świadczą o tym wyniki raportu sporządzonego przez Najwyższą Izbę Kontroli: aż w 27 skontrolowanych urzędach wykryto nieprawidłowości związane z wydawaniem koncesji i zezwoleń. Do tej pory nie było skutecznego narzędzia do walki z bezkarnością urzędników. Teraz pojawiła się szansa, by to zmienić.
Już ponad 1,5 roku temu trafił do Sejmu projekt nowej Ustawy o odpowiedzialności urzędnika za naruszenie prawa. Niedawno zaistniała realna możliwość wprowadzenia jej w życie w przeciągu najbliższych kilku miesięcy, w związku z apelem Krajowej Izby Gospodarczej. – Dotychczas poszkodowany mógł na podstawie art. 417. § 1 domagać się powetowania wyrządzonej przez urzędnika szkody, pozywając skarb państwa lub gminy i domagając się odszkodowania w postępowaniu cywilnym – mówi prokurator Romuald Basiński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Projekt nowej ustawy nie jest jeszcze znany częstochowskiej prokuraturze. – Nie mogę spekulować na temat nieistniejących bytów prawnych – mówi Basiński. Wiadomo jednak, że projekt przewiduje znacznie poważniejsze konsekwencje przewinień urzędników, a także ich przełożonych. Dotychczas funkcjonariusz publiczny mógł być ukarany za swoje przewinienie pisemną naganą, przeniesieniem na inne stanowisko lub wydaleniem z pracy, co w praktyce w ogóle się nie zdarzało. W myśl nowej ustawy koszty szkody wyrządzonej przez urzędnika nie zostaną pokryte z kasy państwa, ale odpowie on za nie karą finansową w wysokości nawet dwunastokrotnego miesięcznego wynagrodzenia, a nie – jak dotąd – trzykrotnego. Jednak z pewnym wyraźnym zastrzeżeniem – najwyższa kara będzie zasądzana jedynie w przypadku „rażącego naruszenia prawa”. Czy ta klauzula nie jest słowem-wytrychem, mającym nadal chronić niekompetentnych urzędników przed odpowiedzialnością? Bowiem można przypuszczać, że będzie stosowana niezwykle rzadko, tym bardziej, że procedura wcale nie jest łatwa. Poszkodowany będzie musiał zwrócić się do prokuratury, która w postępowaniu wyjaśniającym ustali, czy doszło do zaniechania ze strony urzędnika i określi ewentualną wysokość szkody. Wówczas wniesie powództwo o postępowanie przeciwko nieuczciwemu pracownikowi urzędu bądź umorzy postępowanie. Odszkodowanie będzie jednak przyznane dopiero na mocy prawomocnego orzeczenia sądu cywilnego lub administracyjnego, bądź ugody. Pojawia się zatem kolejny problem – rozstrzyganie, co jest mniej, a co bardziej niekorzystne dla dobra petentów. Wiele szkodliwych działań urzędników może więc zostać poczytane jako „rozbieżności interpretacyjne” – wówczas urzędnik takiej karze nie podlega.
Czy wprowadzenie nowej ustawy istotnie wpłynie na zmianę odwiecznej nierówności w relacji urzędnik – petent, czy jest to jedynie przejaw taniego populizmu? Zdania na ten temat są podzielone, a jak będzie – czas pokaże.