W poprzednim numerze gazety obiecaliśmy przyjrzeć się zyskom i startom dla Częstochowy w związku z organizacją Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej w 2014 roku.Wiemy już na ten temat wiele. Najważniejszy wniosek dotyczy naszych władz miasta – są mistrzami świata w planowaniu… bez planu.
Wśród rozmaitych działań obecnej władzy, nierzadko chaotycznych i nieprzemyślanych, trudno doprawdy wskazać te, które będą najgorsze w skutkach. Personalne roszady na szczytach władzy – nie zawsze potwierdzone kompetencjami następców, nierealne obietnice – tworzenia nowych miejsc pracy, kompromitujące wpadki – zmiany zatwierdzonego planu przebudowy placu Biegańskiego, aż wreszcie permanentny brak środków finansowych na jakiekolwiek nowe inwestycje i nade wszystko brak pomysłów na ich pozyskiwanie. Przykładów jest wiele, ale nie o pastwienie się nad wierchuszką chodzi. Żaden z urzędników – wcześniejszych, ani obecnych – nie pokusił się o przeprowadzenie obiektywnej, nawet krytycznej analizy (m.in. potrzeb i przydatności) jednej z poważniejszych inwestycji w naszym mieście – nowej wielofunkcyjnej hali sportowej na Zawodziu.
Zacznijmy od ustalenia suchych faktów. Przy ulicy Żużlowej budujemy nową halę sportową. Koszt wyniesie prawie 70 milionów złotych (25 milionów wyłoży Urząd Miasta Częstochowy, 45 dołoży Unia Europejska oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki). Hala miała będzie 7 tysięcy miejsc siedzących i oddana zostanie w połowie roku 2012. Głównym założeniem pomysłodawców (decyzje podjęto za rządów prezydenta Tadeusza Wrony) było wybudowanie hali sportowej na Mistrzostwa Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn w 2014 roku.
Rozliczmy władzę
Słowem „kluczem” ostatnich kilkudziesięciu miesięcy, supermodnym określeniem używanym przez polityków także lokalnych samorządowców jest słowo – PLAN.
Nadambitny plan naznaczony własną autopromocją miał Tadeusz Wrona. Może chęci były szczere, ale przerost intencji nijak się ma do dzisiejszej nieobecności w naszym mieście, byłego prezydenta i byłego radnego Częstochowy. Kapitulacja pomysłodawcy uczestniczenia Częstochowy w MŚ, skazuje sam pomysł na niepowodzenie, gdyż nie ma komu dziś go bronić. W roku 2008, gdy idea budowy hali na rzecz MŚ ujrzała światło dzienne, oprócz planów inwestycyjnych zabrakło pięcioletniego planu mobilizacji wpływowych częstochowian oraz lokalnej opinii publicznej do walki o zapewnienie Częstochowie miejsca wśród miast/organizatorów.
Jeden rok rządów przedstawiciela Platformy Obywatelskiej Piotra Kurpiosa starczył, by wszystkie nawet fantasy działania Wrony poszły wniwecz. 2010, był rokiem decydującym dla miast ubiegających się o MŚ. To wówczas przedstawiciele Katowic, Wrocławia, Gdańska, Łodzi, Bydgoszczy, Krakowa, a potem także Szczecina deptali ścieżki do Polskiego Związku Piłki Siatkowej (organizatora MŚ), uczestniczyli w spotkaniu na szczycie we Włoszech (miejsce rozgrywek ostatnich MŚ 2010), by wkupić się w łaski wszechwładnych decydentów mistrzostw następnych, w 2014 roku. Prezydent Kurpios w obawie przed atakiem własnego cienia, nie tylko sam prezentował niemoc intelektualną w tej sprawie, ale jeszcze dobrał sobie, równie opieszałych asystentów. Zastępca naczelnika Wydziału Sportu Sławomir Gajda, idąc za przykładem zachwyconego jedynie własną funkcją pryncypała, okazywał niczym nieuzasadniony optymizm, a na dowód swoich „licznych działań” na rzecz sportu częstochowskiego, w tym także MŚ w naszym mieście, otrzymał nagrodę uznaniową za całoroczną pracę (tylko lub aż 1.200 złotych). Prezydent Kurpios, odsuwając na plan dalszy rządzenie miastem, zaprzepaścił nasze szanse w organizowaniu MŚ. Nie podjął najmniejszych nawet starań i tym samym oddał pole innym miastom, które na początku roku 2011 legitymowały się już podpisanymi umowami z PZPS. „Komisarz” Kurpios od początku prezydentury twierdził, że ma plan… tajny i takim pozostał.
Prezydent Krzysztof Matyjaszczyk, jak dotąd, nie pokazał częstochowianom żadnego planu, nie tylko w kwestii hali sportowej, ale i miasta, chociaż z nielicznych wypowiedzi wynika, że podobno jakiś jest – plan szeroki i ambitny. Skoro rządzenie miastem (w tym jego promocja poprzez sport) nie jest mocną stroną młodego prezydenta, to co jest? Wyborcze hasło Matyjaszczyka „Obudźmy energię Częstochowy” dziś sprowadza się do żarełka z alei Frytkowiej i do wojaży po Chinach.
Plan został wykonany?
W dniu ukazania się artykułu do naszego miasta zjadą przedstawiciele PZPS na rozmowy ostatniej szansy. Wymagać będą określenia się Częstochowy, czy chce być uczestnikiem MŚ czy też nie. Prezydentowi Matyjaszczykowi nie pomoże już żaden plan awaryjny, miał na to czas – zdaniem zarządu PZPS – przez ostatnie 8 miesięcy. Przeciążony codziennym planem zajęć prezydent i jego podwładni nie znaleźli czasu ani sposobności do realnej oceny naszych perspektyw, co jest wymownym znakiem, że władze miasta nie przywiązują wagi do tematu. Dobitnie postawę prezydenta Matyjaszczyka i innych…, spuentował życzliwy Częstochowie wiceprezes PZPS Andrzej Gołaszewski: „miastu musi się chcieć i musi zabiegać, a nie udawać”.
Nasze być albo nie być na MŚ – rozstrzygnie się wkrótce.
Ech, miło by jednak było być gospodarzem Mistrzostw Świata, i usłyszeć od naszych władz zgodnie z tradycją lewicową – plan został wykonany.
Na koniec o pieniądzach
Jakie korzyści ma miasto/organizator MŚ?
Nie czujemy się Ślązakami – i słusznie, nie lubimy Katowic – coś w tym jest, ale niezależnie od naszych subiektywnych emocji, Katowice są już w pierwszej lidze miast, obok Krakowa, Wrocławia, Poznania, które potrafią się promować. Stolica Górnego Śląska, jako pierwsze miasto w Polsce, zgłosiła swoje przystąpienie do MŚ. Dlaczego, skoro trzeba wpłacić „daninę” PZPS-owi, miastom tak bardzo zależy na organizacji mistrzostw? Częstochowa, by uzyskać to prawo musiałaby wpłacić do kasy Związku 2 miliony złotych (500 tysięcy w tym roku, resztę w roku 2012).
– Każda władza samorządowa, która rzeczywiście myśli o rozwoju miasta wie, co znaczy dla niego organizacja wielkich wydarzeń sportowych czy kulturalnych. My, miasto Katowice wpłaciliśmy 10 milionów, by w Spodku zagościli najwięksi siatkarze świata. Nie zastawialiśmy się nawet przez moment. Pyta pani o konkretne korzyści dla miasta, dla mieszkańców? Jest ich tak dużo, że trudno w krótkiej wypowiedzi wszystkie wymienić. Przyjeżdża kilkanaście drużyn, a z nimi personel, obsługa. Wszyscy ci ludzie muszą gdzieś spać, coś jeść, gdzieś bywać w wolnym czasie. A proszę pamiętać, że będą u nas trzy tygodnie. Za nimi podróżują rodziny, kibice i w ogóle ludzie, dla których mistrzostwa świata są wielkim wydarzeniem i chcą w nich uczestniczyć. Nie wolno zapominać o rzeszy dziennikarzy – ekipy telewizyjne, redakcje prasowe, itp. Oni też zostawiają pieniądze w aglomeracji, w której goszczą. Każde miasto planuje, oprócz samych rozgrywek sportowych masę imprez dodatkowych, przede wszystkim kulturalnych. To kolejne wymierne korzyści dla naszego terenu. Duże wydarzenia sportowe bez dwóch zdań napędzają lokalną gospodarkę. Kolejną bardzo istotną sprawą jest promocja miasta. Nasi goście wyjeżdżają z wizerunkiem Katowic, z opinią o nas i niosą ją w świat. Podam przykład. Gdybyśmy chcieli przeprowadzić na średnią skalę kampanię reklamową Katowic w Europie, koszty przekroczyłyby znacznie 10 milionów złotych. Nikt nie robił symulacji kampanii światowej, można sobie jedynie wyobrazić, jak duże to pieniądze. A tak, poprzez organizację wydarzenia sportowego, jakim są Mistrzostwa Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn, mamy ogromną promocję w każdym niemal zakątku ziemi. To przekazy telewizyjne, relacje prasowe i internetowe – cały świat w jednym mieście, i odwrotnie miasto/organizator na całym świecie. Proszę pamiętać, że gigantyczny ciężar logistyczny, organizacyjny i finansowy można w części przerzucić na sponsorów, których przy organizacji tak dużych imprez nie brakuje. Nie wszystkie miasta mają świadomość budowania własnej marki – my mamy. Katowice muszą się światu kojarzyć z solidnością, miastem, które nie boi się podejmowania poważnych wyzwań, i które jest w stanie nim podołać. To pomaga w rozwoju gospodarczym – napędza go, przyciąga zewnętrznych inwestorów. Utwierdzamy świat w przekonaniu, że nasza marka „Katowice” jest najlepsza – mówi Ewelina Kajzerek, pełnomocnik prezydenta Katowic do spraw sportu.
Komentarz redakcji:
Bez komentarza