Lokalni członkowie partii RAZEM coraz śmielej uaktywniają się na terenie Częstochowy i regionu. Wsparciem służy im lider ugrupowania Adrian Zandberg, który kilka dni temu odwiedził nasze miasto. O jego spostrzeżenia zapytaliśmy w rozmowie, którą przeprowadził Marek Formicki.
– Czy lokalne struktury partii RAZEM zamierzają współpracować z radnymi SLD z Częstochowy?
– To pytanie zdecydowanie lepiej kierować nie do mnie, tylko do lokalnego RAZEM w Częstochowie. RAZEM jest organizacją demokratyczną. W lokalnych sprawach decyzje podejmują lokalni działacze. Trzymamy się prostej zasady: współpracujemy w konkretnych sprawach z ludźmi, którzy w tych sprawach są wiarygodni. Weźmy przykład z ostatnich dni: protesty przeciwko likwidacji gimnazjów. To co robi rząd w tej sprawie jest po prostu nieodpowiedzialne; samorządy nie są do zmian przygotowane, nie mają na nie pieniędzy, nauczyciele boją się zwolnień, a rodzice nie wiedzą, gdzie za parę miesięcy będą wysyłali dzieciaki do szkół. Protestujemy w tej sprawie wspólnie z nauczycielami ze Związku Nauczycielstwa Polskiego, ale też nie mamy problemu, żeby na przykład występować na demonstracji wspólnie z partią, z którą w innych sprawach niewiele nas programowo łączy – czyli „Nowoczesną”. Ich program, jak wiadomo, jest zupełnie inny niż nasz, ale w tej konkretnej sprawie się zgadzamy. Z drugiej strony miałbym w sprawie gimnazjum problem, żeby stawać w jednym szeregu z SLD, które zdanie o gimnazjach zmienia co dwa miesiące. Trudno mi powiedzieć, co tak naprawdę w tej sprawie uważają.
Regularnie współdziałamy z organizacjami społecznymi. Podczas protestów w obronie puszczy Białowieskiej występowaliśmy wspólnie z Zielonymi i innymi organizacjami ekologicznymi, które o tę sprawę wiarygodnie się upominają. Często media powtarzają, że RAZEM jest sceptyczne do współdziałania z innymi. Nie, o ile „ci inni” są w konkretnej sprawie wiarygodni. I to jest odpowiedź na pytanie: czemu odmówiliśmy występowania razem z PO na demonstracjach w sprawie Trybunału. Pamiętam, jak kilka miesięcy wcześniej PO sama próbowała gmerać w ustawie o Trybunale, co zresztą sam Trybunał uznał za niekonstytucyjne. Oczywiście to co zrobiło PiS, to jest skandal i należało przeciw temu protestować. Razem takie protesty organizowało. Ale protestując, nie będziemy ustawiać się w jednym szeregu z ludźmi, którzy sami mają grzechy na sumieniu.
Nie podpisujemy „paktu” z tą czy inną partią, by popierać wszystko co robi. Staramy się uprawiać politykę w inny sposób, niż ten do którego wszyscy się w Polsce przyzwyczaili. Staramy się walczyć i gromadzić ludzi wokół konkretnych spraw i wartości, a nie zawierać układy opłacone radami nadzorczymi i stanowiskami dyrektorskimi. Takiej polityki robić nie będziemy i tego się trzymamy.
– Co partia RAZEM myśli na temat powrotu województwa częstochowskiego?
– To jest podobna sytuacja jak z Koszalinem i województwem środkowopomorskim. Część polityków podtrzymuje złudzenie, że przywrócenie województwa zastąpi politykę przemysłową, że nagle magicznie pojawią się miejsca pracy i inwestorzy. To tak nie działa. Potrzebujemy polityki przemysłowej, która zadba o mniejsze miejscowości, publicznych inwestycji, które zrównoważą rozwój. Dzisiaj mamy taką sytuację, że szybki rozwój ma miejsce głównie w dużych miastach. Żeby to zmienić potrzeba centralnej polityki przemysłowej, a same przesuwanie granic na mapie wiele nie zmieni.
Jeśli chodzi o administrację, Partia RAZEM popiera deglomerację. To jest rozwiązanie, które działa w Czechach czy na Słowacji i sprowadza się do tego, że nie wszystkie instytucje centralne są umiejscowione w stolicy, a nie wszystkie instytucje wojewódzkie są w stolicy województwa. Niestety w Polsce mamy niepotrzebny centralizm. Jakieś miasto zdobywa województwo i zagarnia wszystko, a inne miasta myślą: żeby mieć cokolwiek, też musimy mieć województwo. To jest postawienie sprawy na głowie. Po prostu część centralnych instytucji nie powinna mieścić się w stolicach województw, tylko w innych ważnych miastach tego województwa. Staramy się przekonywać do tego inne ruchy polityczne. To rozwiązanie, które sprawdziło się w innych krajach, prosty wzór, z którego warto skorzystać. Moim zdaniem to jest też rozwiązanie bardziej realne niż opowiadanie bajek, że się przeforsuje zmianę granic województwa, do której (jestem gotów się założyć) nie dojdzie. Te setki tysięcy złotych, które samorząd topi w kampanii na rzecz utworzenia województwa częstochowskiego, skądinąd prowadzonej głównie na terenie tegoż województwa, to są pieniądze wyrzucone w błoto.
– No tak, ale wielu częstochowian pamięta czasy kiedy Częstochowa była województwem i świetnie się rozwijała.
– Współwystępowanie zjawisk nie oznacza, że jedno z nich wynika z drugiego. To, co musimy w Polsce zrobić, to zadbać o mniejsze miasta, o to żeby rozwój nie koncentrował się tylko w stolicach województw. Ale metodą na to nie jest zrobienie dwudziestu kilku województw, tylko nowoczesna polityka przemysłowa, zaprojektowana tak, żeby równoważyć inwestycje, a nie koncentrować je tylko w największych ośrodkach.
2 komentarzy
Województwa nie będzie,za to Matyjaszczyk i Giżyński mają temat na następną kampanie wyborczą.
I tak można gadać,aż do usranej śmierci.Lemingi to łykają i wierzą,
a dwaj wyjadacze z politycznego koryta mają ubaw po pachy.
Województwa nie będzie,za to Matyjaszczyk i Giżyński mają temat na następną kampanie wyborczą.
I tak można gadać,aż do usranej śmierci.Lemingi to łykają i wierzą,
a dwaj wyjadacze z politycznego koryta mają ubaw po pachy.
Tylko zejście – czego nie wolno pod żadnym pozorem im życzyć i nie życzę: niech żyją długo i szczęśliwie, ale niekonecznie w obecnej roli – może uwolnić miasto od Giżyńskiego i Matyjaszczyka oraz ich sitw.
Ta miachowieś ma genetycznie spieprzone DNA – jak nie Grygiel czy Wierzbicki to Giżyński albo Matyjaszczyk. O Marasie, Rozpondkowej, Janikowej czy Wronie przez grzeczność i ich względna klasę (mieli w sobie coś, relatywnie rzecz biorąc, swojskiego, nie wspominam.
To miasto się zwija nieodwracalnie i teraz żadna strategia nie pomoże oprócz strategii w miarę bezpiecznego zwoju miasta i zaproszenia do pracy Ukraińców (jeśli jeszcze zechcą) i Chińczyków…
W strategii rozwoju miasta, uchwalonej przez radę miasta w 2009 roku, ten wariant scenariusza zwoju przewidywano choć wskazywano też na inne scenariusze. Zarzucono myślenie i działanie według wypracowanej strategii – skutki nie kazały na siebie czekać. “Sukcesem” jest produkcja wózków dziecięcych w “strefie ekonomicznej” i obietnica 25 miejsc ogłupiajacej pracy.
No i Sylwester na Placu Biegańskiego, sztuczne ognie za pieniadze podatnika i coraz wyższe opłaty za wywóz śmieci, za wodę i odprowadzenie ścieków, za komunikację autobusową i tramwajową i coraz gorsze wyniki egzaminów maturalnych… A prognozy oszałamiające , znane od lat.
Tylko zejście – czego nie wolno pod żadnym pozorem im życzyć i nie życzę: niech żyją długo i szczęśliwie, ale niekonecznie w obecnej roli – może uwolnić miasto od Giżyńskiego i Matyjaszczyka oraz ich sitw.
Ta miachowieś ma genetycznie spieprzone DNA – jak nie Grygiel czy Wierzbicki to Giżyński albo Matyjaszczyk. O Marasie, Rozpondkowej, Janikowej czy Wronie przez grzeczność i ich względna klasę (mieli w sobie coś, relatywnie rzecz biorąc, swojskiego, nie wspominam.
To miasto się zwija nieodwracalnie i teraz żadna strategia nie pomoże oprócz strategii w miarę bezpiecznego zwoju miasta i zaproszenia do pracy Ukraińców (jeśli jeszcze zechcą) i Chińczyków…
W strategii rozwoju miasta, uchwalonej przez radę miasta w 2009 roku, ten wariant scenariusza zwoju przewidywano choć wskazywano też na inne scenariusze. Zarzucono myślenie i działanie według wypracowanej strategii – skutki nie kazały na siebie czekać. “Sukcesem” jest produkcja wózków dziecięcych w “strefie ekonomicznej” i obietnica 25 miejsc ogłupiajacej pracy.
No i Sylwester na Placu Biegańskiego, sztuczne ognie za pieniadze podatnika i coraz wyższe opłaty za wywóz śmieci, za wodę i odprowadzenie ścieków, za komunikację autobusową i tramwajową i coraz gorsze wyniki egzaminów maturalnych… A prognozy oszałamiające , znane od lat.